Przez wielu uznawana za klub wszech czasów. Przez wielu uwielbiany, od groma fanklubów, niektórzy są gotowi za nią skoczyć w ogień w imię obrony honoru. Inni dają trochę mniej. Ma także wielu wrogów. Coraz więcej kibiców innych klubów nienawidzi tego klubu. Chodzi o wielką Barcę, Barcelonę.
Trudno będzie zachować w tym tekście trochę obiektywizmu, ponieważ wyrażam opinię nie jako polsatowy "ekspert" (wyłączając Borka i Kołtonia) a jako kibic. Kibic Arsenalu. Owszem, będzie to tekst krytyczny w stronę Dumy Katalonii i można też rzec, że kierują mną emocje, ponieważ Kanonierzy właśnie odpadali z Barceloną w tej i poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Od raz przyznaję się, że trochę te emocje mną kierują, od ostatniego dwumeczu Barca - Arsenal Katalończycy stali się moim znienawidzonym klubem nr 1. Tak, za to, że wygrali z Arsenalem. Ale nie tylko dlatego. Przed poziomem krytycznym atmosferę podgrzewali wszyscy, którzy wielką Barcelonę wychwalali pod niebiosy. Wszystko się zaczęło, gdy z Katalonii odeszli Rijkaard i Ronaldinho. Barcelona już wtedy była wielkim klubem, jednak bogami futbolu stali się po przejęciu zespołu przez Guardiolę. W pierwszym sezonie wygrał 6 trofeów, co nikomu innemu się nie zdarzyło. Media nagle oszalały i znaczek "Bogowie futbolu" piłkarze Barcelony mają do dzisiaj. Te sukcesy "zaowocowały" nagłe migracje fanów innych klubów (chociaż ciężko ich nazwać fanami) do fanklubu Barcelony. Mam znajomego, który w dobie panowania Manchesteru United był za nimi, a gdy przegrali finał Ligi Mistrzów w sezonie 2008/2009 to przeszedł na Barcelonę. Jak samo potem przyznał "jest sezonowcem". Oczywiście wierni fani swoich klubów skrytykowali taki szał, mówiono, że Guardiola przejął działającą już na najwyższych obrotach maszynę. Cóż, tutaj jest ciężko cokolwiek stwierdzić, ja trzymam się obu stron, ponieważ nie wiem, jakim warsztatem trenerskim Guardiola dysponuje, ale też nie wiadomo, czy nie udoskonalił tylko troszkę gry Barcelony. Oczywiście każdy mecz Barcelony jest niesamowity (kreacja mediów), a jak przegrywają, to jest wielki szok. W mediach istnieje tylko Barca. Na Eurosporcie.pl gdy Barcelona wygra 3:0 z jakąś Almerią, to jest na głównym piedestale (nie wiem, jak to się nazywa... nagłówek?), a gdy Real czy Valencia pokonają kogoś 5:0 to jest tylko mała wzmianka o tym na stronie głównej. Eksperci Polsatu (a zwłaszcza Kowalczyk... brrr) gadają tylko o Barcelonie, Barcelonie i jeszcze raz Barcelonie, nawet jeśli mecz gra Chelsea z Kopenhagą (niepotwierdzone, taki suchy przykład bez argumentów). Miarka się przebrała, gdy Polsat zdecydował się pokazać zamiast "Bitwy o Anglię", czyli meczu Chelsea - United, mecz Barcelony z Szachtarem w ćwierćfinale. Tłumaczenie mojego kolegi, kibica Blaugrany, było chyba trafne: jest masa sezonowców w Barcelonie, więc wiedzą, że więcej ludzi obejrzy mecz Barcy niż Chelsea. Jeszcze wcześniej Onet, po wygranej Realu (4:0 z Tottenhamem) zamieścił w swoim tekście coś w tym stylu: "Real wygrał 4:0 i jeżeli awansuje, będzie czekał na swojego wielkiego rywala - FC Barcelonę". Nosz krew mnie cholera zalewa. Racja - Szachtar niby nie miał na papierze nic do gadania, ale żeby od razu przegrał? Nie rozgrywając meczu? Dajcie spokój, myślałem, że czegoś dostanę. Ostatnia krytyka co do mediów, komentatorów itp. to rewanżowy mecz Barcelony z Arsenalem. Karny. Strzela Messi, ja nie patrzę. Słyszę, komentator się drze, myślę sobie "nie trafił!" otwieram oczy i widzę piłkę w siatce. Komentator nadal się drze, że Messi ośmieszył Almunię. Jak, co? Czekam na powtórkę. Co jest, 5 razy od poprzeczki się odbiło czy jak?! Jest i powtórka, a Messi po prostu uderzył precyzyjnie obok lewego słupka Almuni. Więc się pytam, co to za ośmieszenie? To, że Hiszpan nawet się nie rzucił? (bo podejrzewam, że przewidywał, że Messi - maniak lobowania - będzie chciał strzelić karnego w stylu Panenki). Niedługo zacznę oglądać mecze bez komentarza....
Oczywiście każdy kibic Barcelony czytający ten tekst powie: "jeżeli piszesz, że media i media mówią o Barcelonie, to nie znaczy, że sama Balugrana sobie taki wizerunek robi". Niby racja, ale teraz dążę właśnie do przedstawienia Barcelony w sposób niemedialny. Chyba najbardziej wkurza mnie to, że media (ahhhh, miałem unikać) traktują piłkarzy Barcelony jako świętoszków. Tak, Messi czy Xavi nie są kontrowersyjni jak Rooney czy Cristiano Ronaldo, ale swoimi niektórymi zachowaniami gotują krew w moich (i nie tylko) żyłach. Chyba jedynym argumentem będzie niedoszły transfer Fabregasa. Biolog Xavi, reszta to inni spece od tego, że Fabregas powinien grać w Barcelonie. Przegięciem było włożenie mu na siłę koszulki Blaugrany. CO TO MA DO CHOLERY BYĆ?! Nosz po prostu pier*olnął bym takiemu w ryj, bo to już był zdecydowana przesada. To, że w regulaminie, czy innym prawie hiszpańskim nie wolno podpisywać jakichś tam kontraktów z graczami poniżej 16 roku życia to nie wina Wengera, który po prostu wziął Fabregasa pod swoją opiekę.
Busquets grający na miano Oskara, Messi wybijający zęby o dwie głowy wyższemu Maiconowi (no, to mógł być przypadek). To wszystko psuje wizerunek Barcelony w moich oczach. Dobijają mnie jeszcze właśnie sezonowcy (i niektórzy dłużsi kibice Barcelony [oczywiście są chyba jeszcze ci normalni]), który po każdym zwycięstwie Blaugrany podniecają się jak nigdy, a wyśmiewają m. in. Real, Arsenal czy inne kluby. Lub przewidywanie z góry wyniku. Arsenal miał być zmiażdżony. Podkreślam - zmiażdżony. Na Emirates Kanonierzy wygrali 2:1. Na Cam Nou było gorzej, ale nie było to miażdżenie. Co najwyżej wielka przewaga Barcy.
Można by było porównywać też kontrowersyjność a talent piłkarski Messiego a Cristiano Ronaldo, ale nie dość, że nie chce mi się pisać o tym, to i tak nie ma sensu. Mam nadzieję, że żaden kibic Barcelony nie urazi się tym tekstem, po prostu wyrażam pół obiektywnie a pół subiektywnie własne myśli. Można poczytać na stronie http://manusite.pl/?co=aktualnosci&id=26481 o tym, dlaczego "Nie lubimy Barcelony". Tekst przed dwumeczem Arsenalu z Barcą na stronie Manchesteru United.... Barcelona ma potężnych wrogów wśród kibiców. Cała Europa powoli jest przeciwko Katalończykom. Zastanawia tylko fakt - kto przejmie pałeczkę najlepszego klubu, gdy Wielka Barcelona się skończy? Czy będzie tak samo, że media będą pływały w zachwytach po zwykłym podaniu gracza klubu (tu wstaw dowolną nazwę klubu prócz Barcelona)?
Coś do myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz