Blog, na którym młodzi ludzie prezentują swoje spojrzenie na świat sportu - niekiedy krytycznym okiem a niekiedy z oka przymrużeniem traktują o sprawach związanych z szeroką dziedzina jaką jest sport. Zawsze obiektywnie - zawsze rzetelnie - i zawsze szczerze do bólu.
poniedziałek, 5 grudnia 2011
"Lech, Czech, Rus i Zeus"
Jakże się martwiłem, że trafimy na kogoś mocnego. Ale też i z drugiej strony żałuję, że nie mamy w grupie takich Niemców czy Anglików lub Portugalczyków, by pokazać, że umiemy grać. No bo co jak co, ale jednak mamy najlepszych kibiców na świecie i nasi zawodnicy z takim dopingiem by grali nieziemsko. Czy też będą grać nieziemsko. No ale cóż, trafiła nam się świetna grupa z rywalami na poziomie. Tutaj już trzeba wywalczyć awans. Na swoim terenie, łatwa grupa. Nie ma wyjścia. Co innego, gdybyśmy grali z Hiszpanią, Anglią i Niemcami, co teoretycznie nie było możliwe. Nie będzie tłumaczeń, to będzie najtotalniejsze dno polskiej piłki. Czy dobrze by było? W pewnym stopniu owszem, ponieważ gorzej już nie będzie, a leśne dziadki z PZPNu albo się podadzą sami do dymisji, albo zostaną wyrzuceni siłą. Chociaż właśnie - szkoda zmarnować taką okazję na sukces polskiej piłki, której od bardzo dawna nie posmakowaliśmy (w moim krótkim życiu niestety nie widziałem naszych, jak odbierają brązowe medale w '74 i '82).
Czechy nie są już takie mocne. To nie te czasy, gdy baliśmy się Grygery, Kollera, Jankulovskiego i Rosickiego. Pokonaliśmy ich w ładnym stylu w eliminacjach MŚ, potem przegraliśmy, ale wtedy kadra była w naprawdę fatalnej formie. Ale szczerze na ich miejscu wolałbym widzieć Czarnogórców.
Gdyby Rosjanie grali to, co grali 3 lata temu, to byliby faworytami grupy. Wtedy przy ich akcjach ręce same się składały do oklasków. Teraz Rosjanie nie są tak mocną drużyną. Na papierze są faworytami do wygrania grupy. Jednak my Ruskim pokażemy w Warszawie, że Polska nie jest taka słaba. (co śmieszniejsze, towarzyski mecz z Niemcami określałem jako bitwę o Wolne Miasto Gdańsk. padł remis, choć powinniśmy wygrać, bo teraz Gdańsk jest nasz. tak samo, jak z Bolszewikami była bitwa Warszawska w 1920. no i musimy wygrać, bo Wawa jest nasza :) ).
Grecja jest chyba drugim faworytem do wyjścia z grupy. Nudny futbol opierający się na wrzutkach i wynikach 1:0. Będzie to chyba najcięższy rywal, bo jak zamurują bramkę to na amen nic nie strzelimy. Czarny koń Euro 2004. My będziemy czarnym koniem Euro 2012.
Grupą śmierci okrzyknięto grupę B. Holandia, Niemcy, Portugalia i Dania. Niczym grupa bodajże C na Euro 2008 (Włochy, Holandia, Rumunia, Francja). Bardzo żałuję, że jednak nie ma tam Francji, ponieważ wtedy byłaby super mieszanka wybuchowa. Ale zapowiadają się naprawdę kapitalne spotkania (szkoda, że na Ukrainie). Faworytami są oczywiście Holendrzy i Niemcy (którzy to Euro wygrają, będąc realistą. będąc optymistą oczywiście że my). Portugalia jest za słaba, żeby podskoczyć tym dwóm drużynom a Duńczycy, z całym szacunkiem do nich, nie mają szans z żadną z tych drużyn.
W grupie C los skojarzył Hiszpanię, Włochy, Irlandię i Chorwację. Hiszpanie naturalnie awansują (oby nie po nudnym futbolu niczym na ostatnich mistrzostwach świata), zaś Włosi będą walczyć z Chorwatami. Irlandia jest jako dostarczyciel punktów, chociaż mogą urwać jeden punkt Włochom i Chorwatom (jak Nowa Zelandia).
Ukraina, Szwecja, Anglia, Francja. Tutaj też świetny mecz odwiecznych rywali - Francji i Anglii. Szwecja kiedyś była dobra w piłkę, teraz są takimi średniakami. Niżej w hierarchii niż Portugalia, ale wyżej niż na przykład Turcja. Chociaż można by dyskutować. Faworyci? Anglia i Francja. Ale kto wie, co z Ukrainą.
Tango 12 z początku mi się nie spodobała, ale tą piłkę można polubić. Tylko kurcze ta nazwa mi nie pasuje trochę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz