niedziela, 11 grudnia 2011

W cieniu Gran Derbi...


10 grudnia roku 2011 to data, którą powinien znać każdy, kto zna się chociaż troszeczkę na piłce. Otóż o godzinie 22 rozpoczęło się Gran Derbi, mecz gwiazd, najlepszych drużyn na świecie. Real - Barcelona. Pojedynek, który elektryzuje kibiców na całym świecie, prowadzi do "spin" pomiędzy ich kibicami (nadal nie rozumiem tego. owszem, jestem bardziej za Realem niż za Barceloną, ale to Katalończyków mam jakiś szacunek) a także pomiędzy samymi piłkarzami. Gdzieś przeczytałem, że jednak ten mecz, mimo jego popularności, nie dorównuje szkockim Old Firm Derby (bodajże taki tekst był na kanonierzy.com). No i w sumie tu jest racja. W Hiszpanii grają, bo grają. W sumie to o mistrzostwo. A w Szkocji to nieważne, czy Rangersów i Celtów dzieli 5 drużyn czy nie. Tam jest walka o honor. Ta prawdziwa walka z brutalnymi wejściami. No ale to nie o tym miałem tutaj pisać. Nie wiem, czy niestety, czy też nie, ale wczorajsze El Classico zaćmiło bardzo ważne wydarzenie. A mianowicie 11 grudnia 1886 roku...
... zespół Dial Square rozegrał swój pierwszy mecz w historii i wygrał 6:0. Dzisiaj ten klub jest znany jako Arsenal Football Club, mieszczący się w Londynie. Może nie będę wspominać całej historii Arsenalu, bo to można sobie poczytać na wikipedii, ale wspomnę tylko, że został on założony przez pracowników z zakładu zbrojeniowego. Jak mówi historia każdy z pracowników na klub przeznaczył 6 pensów i uzbierała się taka suma, że mogli zakupić... piłkę. No i tak to się stało. Dzisiaj Arsenal ma na koncie 13 mistrzostw Anglii i kilkanaście innych tytułów, w tym Puchar Anglii i ten podobne. Aktualnie trwa posucha. Nie wiem, może to moja wina, bo od 2005 roku kibicuję Arsenalowi...
W tym tygodniu Arsenal obchodził 125. rocznicę powstania klubu począwszy od odsłonięcia 3 pomników legend Arsenalu (Chapman, Adams, Henry) po wygraną z Evertonem wczoraj 1:0. Sędzia Howard Webb dla upamiętnienia do losowania, która drużyna zacznie, użył sześciopensowej monety. A Robin van Persie załatwił sprawę pięknym golem. Oficjalnie uznało się, że jednak to 10 grudnia tego roku będzie dniem świętowania. I to wydarzenie przyćmiło dla mnie Gran Derbi, jednak media zapomniały o tym. Cóż, nie mam za złe, w końcu Arsenal to jednak zespół z drugiej półki na dzisiaj. Jednak ja kibicuję Kanonierom od właśnie 2005 roku. Pamiętam, jak Gallas sprzedał kopa w ryja Terry'ego w finale Pucharu Ligi Angielskiej, pamiętam przegrany finał Ligi Mistrzów (było tak blisko!), gdzie potem rano rzygałem, pamiętam, jak Fabiański przechodził do nas, pamiętam, jak Eduardo i Ramsey łamali nogi, pamiętam, jak walczyliśmy z Barceloną, pamiętam, gdy Wojtek Szczęsny stał się numerem 1 w bramce, a uprzednio połamał ręce... Moim marzeniem jest gra w tym klubie. Chociaż znając polskie realia za daleko się nie wybiję.
No ale tu nie o mnie, tylko o Arsenalu. Wszystkiego najlepszego, ukochany klubie!
Arsenal till I die


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz