niedziela, 4 marca 2012

O Weekendzie Gwiazd i wspinaniu się Farieda do "Starting 5" słów kilka

No, dłuższa była moja nieobecność (od "no" się nie powinno zaczynać, no ale cóż...), ale wróciłem! Powiem tak: ostatnio w NBA działo się. Weekend Gwiazd, Faried i jego "tomahawk" oraz wjazd z kolana Kurtowi Thomasowi (było podejrzenie wstrząśnienia mózgu, więc z impetem to musiał zrobić). Wracając do All-Star - w tym roku to było nieco inne spotkanie niż pozostałe. Zamiast Rookie Challange, Charles Barkley i Shaq O'Neal wybierali z pośród Rookie i drugoroczniaków ekipy. Osobiście ten pomysł nie przypadł mi do gustu, a już ostatnie minuty tego meczy w ogóle mnie denerwowały. Zero obrony, jakiś "konkurs wsadów" w ostatniej minucie spowodowały, że wynik oscylował w okolicach 150 pkt na drużynę. Masakra jakaś jak dla mnie. Drugi dzień zmagań najlepszych koszykarzy świata przyniósł konkursy. Rising Stars Challange bardzo mi się spodobał. Bezkonkurencyjni byli zawodnicy z ekipy NY, w której gwiazdą był niegrający już były zawodnik Knicksów Allan Houston. Na pewno zaskoczył wszystkich swoim rzutem z połowy boiska - nie byłoby w tym nic dziwnego, ale trafił on czysto za pierwszym podejściem! Brawo! Konkurs umiejętności. Zwycięzcą został bezkonkurencyjny Tony Parker. Miał on może przeciwnika w postaci Johna Walla, ale ten niestety nie trafiał rzutów z linii osobistych, co sprawiło, że ww. zawodnik po prostu nadał sobie więcej czasu. Rzuty za 3pkt - zwycięzca - Kevin Love. Tu nie ma co opowiadać, niezmiennie od kilku lat jest ta sama procedura w regulaminie, wszystko ładnie. Wsady. No, tu niestety na moją niekorzyść poszło... Uwielbiałem, gdy w jury zasiadali np. Dr. J, Dominique Wilkins itp. A teraz głosowania odbywają się przez sms, i nie ma rund. Każdy oddaje po 3 wsady, na każdy ma czas 2 minuty. Zwycięzcą okazał się Jeremy Evans, który był w zastępstwie za Imana Shumperta, który miał problemy z kostką. Raportu z Meczu Gwiazd Wam niestety nie dam, ponieważ niestety przez szkołę nie dałem rady obejrzeć. Ale jeszcze chciałem się zająć jednym z moich ulubionych zawodników "rookie". Mowa o Kennethu (Kennethdzie [?]) (nie wiem jak odmienić, hah) Faried(zie). W każdym razie - Kenneth Faried. Został wybrany jako nr. 20 tegorocznego Draftu przez ekipę Denver Nuggets. Pokazywał już kilkukrotnie, że zasługuje na grę w pierwszym składzie. I przez jakiś okres zaczął to udowadniać. Wspaniały "oop-to" z rąk Millera, ostatnio fenomenalny "tomahawk". Pokazał jak bardzo zależy mu na grze w "Pierwszej Piątce". Ostatnio w meczu z Blazers, tak wyskoczył po piłkę (w stylu Dennisa Rodmana), że uderzył nogą Kurta Thomasa tak mocno, że było podejrzenie wstrząśnienia mózgu. Ale, ale. Może dzięki tej akcji, jak i wielu innych np. wspaniałym czapom - może w końcu zastąpi Ala Harringtona. Na to czekam. Kończąc ten artykuł pochwalę się, a co. Jaram się NBA Jam, bo wyszło na Androida! Ciekawe co robię całymi nocami, hmm? :D Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz