...ale gdybać to se można. Załamka.
Blog, na którym młodzi ludzie prezentują swoje spojrzenie na świat sportu - niekiedy krytycznym okiem a niekiedy z oka przymrużeniem traktują o sprawach związanych z szeroką dziedzina jaką jest sport. Zawsze obiektywnie - zawsze rzetelnie - i zawsze szczerze do bólu.
niedziela, 28 sierpnia 2011
Pustka. ; Koniec sezonu w Goalunited Classic.
Miałem się nie wypowiadać na temat tego, że Wisła nie awansowała do Ligi Mistrzów, mimo, że byłem pewien, że to zrobią. Niestety, ale brakło tych 3 minut. I wiecie co? Nie zdenerwowałem się. Także nie mam żalu do Wiślaków. Apoel wyraźnie w rewanżu był lepszy. Być może tego żalu nie mam, bo, cytując kolegę Szymona, "nie ma na co zwalić". No i też Wisła zagra w Lidze Europejskiej.
Tak samo brak żalu do Śląska. No co, nie udało się, było blisko, ale nie dało rady. Rekompensatą za to są 2 drużyny w LE, bo Legia przecież awansowała. Też jakoś się z tego faktu zajebiście nie cieszę (nie przez pesymizm, że zaraz odpadną), tylko po prostu jakbym się przyzwyczaił po Lechu, że z każdym rokiem jakaś nasza drużyna będzie w którymś z europejskich pucharów....
Analizę grup LM i LE zrobię kiedy indziej.
Jeszcze jeden temat chciałem poruszyć a mianowicie zakończenie sezonu w Goalunited Classic. Moja drużyna zajęła bardzo dobre 4-te miejsce (chociaż na początku były aspiracje mistrzowskie) po ostatniej kolejce. Mogłem być równie dobrze 6-ty, jednak wygrana 2:1 z rywalem z 4 lokaty dała mi to wysokie miejsce. Pochwalę się też tym,że jestem trzeci, jeśli chodzi o stracone bramki a piąty, jeśli chodzi o strzelone. Kłopot w tej lidze jest taki, że mam drużynę za mocną na spadek a za słabą żeby walczyć o awans wyżej (chociaż w piątej lidze dostałbym bęcki niezłe). Chociaż z każdym sezonem w mojej lidze występują coraz to słabsze drużyny.
Tak samo brak żalu do Śląska. No co, nie udało się, było blisko, ale nie dało rady. Rekompensatą za to są 2 drużyny w LE, bo Legia przecież awansowała. Też jakoś się z tego faktu zajebiście nie cieszę (nie przez pesymizm, że zaraz odpadną), tylko po prostu jakbym się przyzwyczaił po Lechu, że z każdym rokiem jakaś nasza drużyna będzie w którymś z europejskich pucharów....
Analizę grup LM i LE zrobię kiedy indziej.
Jeszcze jeden temat chciałem poruszyć a mianowicie zakończenie sezonu w Goalunited Classic. Moja drużyna zajęła bardzo dobre 4-te miejsce (chociaż na początku były aspiracje mistrzowskie) po ostatniej kolejce. Mogłem być równie dobrze 6-ty, jednak wygrana 2:1 z rywalem z 4 lokaty dała mi to wysokie miejsce. Pochwalę się też tym,że jestem trzeci, jeśli chodzi o stracone bramki a piąty, jeśli chodzi o strzelone. Kłopot w tej lidze jest taki, że mam drużynę za mocną na spadek a za słabą żeby walczyć o awans wyżej (chociaż w piątej lidze dostałbym bęcki niezłe). Chociaż z każdym sezonem w mojej lidze występują coraz to słabsze drużyny.
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Polska okładka Fifa 12
Dzisiaj o godzinie 15, feacbook'owy profil Ea Sports ukazał polską wersję okładki Fify 12.
W tegorocznej edycji obok Wayne'a Rooneya pojawi się Kuba Błaszczykowski, który wraz z Kaką prezentował okładkę zeszłoroczną.
O ile za bardzo się okładką nie podniecam, bo najważniejsza jest gra, to jednak widziałbym na miejscu Kuby Wojtka Szczęsnego. Na fejsbukowej grupie EA sports trochę zawrzało, że znowu Błaszczykowski i wręcz identycznie wygląda jak rok temu. No ale co robić.
Podczas meczu Arsenal - Udinese rozmawiając z kumplem zastanawialiśmy się, kto może być polską twarzą nowej Fify. Oprócz wyborów realnych mieliśmy niezły ubaw z Łukaszem Piszczkiem i czarnym paseczkiem na jego oczach (bo on przecież jest oskarżony o korupcję), czy też Zdzisław Kręcina wysiadający po pijaku z samolotu :D
The great escape.
Arsenal i Tottenham to złodzieje, którzy na siłę trzymają ludzi. Z niewolnika nie ma pracownika, dlatego Fabregas, Nasri i Modrić postanowili zorganizować ucieczkę.
Stąd też donosy, że Fabregas uciekł do Barcelony, zaś Modrić i Nasri próbują się dostać kolejno na Stamford Bridge oraz City of Manchester Stadium.
środa, 17 sierpnia 2011
Jazda, jazda Biała Gwiazda!
Tak blisko dawno nie było. To już dzisiaj, pierwszy mecz polskiej drużyny w IV rundzie Ligi Mistrzów. Dopiero teraz skorzystaliśmy z reformy Platiniego. Nie było po drodze Barcelon, Realów i innych Bayernów. Nie udawało się, w kraju zapanowało wielkie niezadowolenie, że z Łotyszami i innymi Kazachami nie potrafimy sobie poradzić. Ale dzisiaj jest inaczej. Teraz Wisła gra o "piłkarski raj" z Apoelem Nikozja. Mimo, że to najłatwiejszy rywal, na jakiego mogliśmy trafić, to i tak jest bardzo dobry klub, który dwa lata temu występował w Lidze Mistrzów (w składzie z Kosowskim i Marcinem Żewłakowem). Cypryjska piłka rozwinęła się bardzo szybko, tam już nie ma słabych klubów.
Jednakże Wisła też się rozwinęła (wraz z polską piłką, lecz o wiele wolniej), dlatego szansa jest niepowtarzalna. Od dawna czekaliśmy na ten moment. Pierwszy mecz jest w Krakowie. Na pewno przy zapełnionych trybunach. Mój typ: 2:0 dla Krakowian.
Jednakże Wisła też się rozwinęła (wraz z polską piłką, lecz o wiele wolniej), dlatego szansa jest niepowtarzalna. Od dawna czekaliśmy na ten moment. Pierwszy mecz jest w Krakowie. Na pewno przy zapełnionych trybunach. Mój typ: 2:0 dla Krakowian.
wtorek, 16 sierpnia 2011
Moje wrażenia po pierwszym w tym roku Gran Derbi
W niedziele odbył się pierwszy w tym roku mecz Realu Madryt z FC Barceloną o Superpuchar Hiszpanii. Zakończył się on dość niesprawiedliwym dla Realu wynikiem 2:2. Dlaczego niesprawiedliwym, o tym trochę później.
Drużyna prowadzona przez Mourinho przystępowała do tego meczu po bardzo udanym okresie przygotowawczym. Po raz pierwszy, od 25 lat udało się jej wygrać wszystkie przedsezonowe mecze towarzyskie. Trio Ronaldo-Ozil-Benzema strzeliła w nich 17 bramek, z 27 jakie zdobył cały zespół, a ten trzeci był w najlepszej formie odkąd przyszedł do zespołu Królewskich. Wszyscy w zespole byli gotowi do gry, a Mourinho po raz drugi zagrał przeciw Barcelonie taktyką bez 3 defensywnych pomocników.
Patrząc na okres przygotowawczy Barcy, to powinna ona, według niektórych, oddać Realowi trofeum przed wyjściem na boisko. Mecz z Chivas przegrali 1:4, najwyżej, odkąd trenerem jest Guardiola. Poza tym, pewne było że od początku nie zagrają Xavi, Puyol, Pique, Busquets i Pedro, czyli prawie połowa podstawowego składu obecnego Mistrza Hiszpanii.
Sam mecz był dość ciekawy. Po pierwszej bramce oczekiwałem na kolejne trafienia Realu, nawet obawiałem się rewanżu, za listopadowe 5:0. Widać także było, jak bardzo Abidal nie sprawdza się na środku obrony. Obrót w stronę Benzemy zajął mu około 12 godzin, co pozwoliło młodszemu z Francuzów na cieszenie się z asysty po golu Ozila. Jednak chwilę później okazało się, iż obrona Królewskich jest bardziej dziurawa niż szwajcarski ser. Błędy Sergio Ramosa i Pepe sprawiły, że z 1:0 zrobiło się 1:2 dla Barcelony.
Po przerwie gra się nieco zaostrzyła. Ostre wejście Pepe w Daniego Alvesa przypomniało czasy pierwszego meczu półfinałowego w Lidze Mistrzów. Jednak Portugalczyk nie otrzymał za ten faul nawet upomnienia.
Ostatniego gola zdobył Xabi Alonso, po asyście Pepe.
Wypadało by napisać trochę, o tym jak spisali się nowi gracze w obu zespołach. Zacznę od Sancheza, który wyszedł w pierwszym składzie. Gdy biegł z piłką prawym skrzydłem, to Marcelo musiał modlić się, o wejście na boisko kogoś, kto pozbędzie się z jego strony małego Chilijczyka. Za każdym razem Alexis robił z Brazylijczykiem co chciał, i ten drugi musiał odetchnąć z ulgą, gdy na jego stronie zawitał mniej błyskotliwy Pedro.
A jak zagrały nowe nabytki Realu? Moim zdaniem dość kiepsko. Coentrão biegał po boisku, trochę jak kurczak bez głowy, wyraźnie widać było, że nie może się na nim odnaleźć. A Callejón oprócz tego, że miał fryzurę tak wysoką, że prawie zahaczała o samoloty, nie wyróżnił się niczym specjalnym.
W środę odbędzie się mecz rewanżowy. Ciekawi mnie, czy na boisku pokaże się Fabregas, oraz to, czy Barca zagra tak, jak nas w ostatnich latach przyzwyczaiła. Liczę że rewanż będzie równie udany, jak niedzielny mecz.
Drużyna prowadzona przez Mourinho przystępowała do tego meczu po bardzo udanym okresie przygotowawczym. Po raz pierwszy, od 25 lat udało się jej wygrać wszystkie przedsezonowe mecze towarzyskie. Trio Ronaldo-Ozil-Benzema strzeliła w nich 17 bramek, z 27 jakie zdobył cały zespół, a ten trzeci był w najlepszej formie odkąd przyszedł do zespołu Królewskich. Wszyscy w zespole byli gotowi do gry, a Mourinho po raz drugi zagrał przeciw Barcelonie taktyką bez 3 defensywnych pomocników.
Patrząc na okres przygotowawczy Barcy, to powinna ona, według niektórych, oddać Realowi trofeum przed wyjściem na boisko. Mecz z Chivas przegrali 1:4, najwyżej, odkąd trenerem jest Guardiola. Poza tym, pewne było że od początku nie zagrają Xavi, Puyol, Pique, Busquets i Pedro, czyli prawie połowa podstawowego składu obecnego Mistrza Hiszpanii.
Sam mecz był dość ciekawy. Po pierwszej bramce oczekiwałem na kolejne trafienia Realu, nawet obawiałem się rewanżu, za listopadowe 5:0. Widać także było, jak bardzo Abidal nie sprawdza się na środku obrony. Obrót w stronę Benzemy zajął mu około 12 godzin, co pozwoliło młodszemu z Francuzów na cieszenie się z asysty po golu Ozila. Jednak chwilę później okazało się, iż obrona Królewskich jest bardziej dziurawa niż szwajcarski ser. Błędy Sergio Ramosa i Pepe sprawiły, że z 1:0 zrobiło się 1:2 dla Barcelony.
Po przerwie gra się nieco zaostrzyła. Ostre wejście Pepe w Daniego Alvesa przypomniało czasy pierwszego meczu półfinałowego w Lidze Mistrzów. Jednak Portugalczyk nie otrzymał za ten faul nawet upomnienia.
Ostatniego gola zdobył Xabi Alonso, po asyście Pepe.
Wypadało by napisać trochę, o tym jak spisali się nowi gracze w obu zespołach. Zacznę od Sancheza, który wyszedł w pierwszym składzie. Gdy biegł z piłką prawym skrzydłem, to Marcelo musiał modlić się, o wejście na boisko kogoś, kto pozbędzie się z jego strony małego Chilijczyka. Za każdym razem Alexis robił z Brazylijczykiem co chciał, i ten drugi musiał odetchnąć z ulgą, gdy na jego stronie zawitał mniej błyskotliwy Pedro.
A jak zagrały nowe nabytki Realu? Moim zdaniem dość kiepsko. Coentrão biegał po boisku, trochę jak kurczak bez głowy, wyraźnie widać było, że nie może się na nim odnaleźć. A Callejón oprócz tego, że miał fryzurę tak wysoką, że prawie zahaczała o samoloty, nie wyróżnił się niczym specjalnym.
W środę odbędzie się mecz rewanżowy. Ciekawi mnie, czy na boisku pokaże się Fabregas, oraz to, czy Barca zagra tak, jak nas w ostatnich latach przyzwyczaiła. Liczę że rewanż będzie równie udany, jak niedzielny mecz.
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Najgorszy interes w historii futbolu?
Dzisiaj oficjalnie się skończyło. Saga z Fabregasem i jego transferem do Barcelony dobiegły końca. Kilka słów napiszę o tej sprawie. Już na początku poprzedniego sezonu mówiłem, że jak Kanonierzy teraz nic nie wygrają, to Fabregas odejdzie do Barcelony, która od dwóch lat kusi młodego rozgrywającego londyńczyków. Może i wykrakałem, może nie, ale to stało się faktem. Jednak nie o tym chciałem. Chodzi mi o zachowanie zarządu Arsenalu. Taki rozgrywający odchodzi za taką cenę. To dla mnie nieporozumienie jest. Dlaczego Alexis Sanchez, którego praktycznie nie znam, został kupiony za 36 bodajże milionów euro? Czemu Barcelona nie dała mniej za niego (lub też zrezygnowała z zakupu) a nie wyłożyła więcej na upragnionego Hiszpana? Czemu Arsenal nie mógł wynegocjować lepszej oferty? Przecież to śmiesznie niska cena jest. A w kontrakcie z Barcą ma klauzulę wykupu za 200 milionów euro... Po prostu płakać się chce, ponieważ portal Kanonierzy.com zrobił małe porównanie tych najlepszych rozgrywających i Fabregas, rozgrywający gorszy sezon, miał lepsze statystyki niż Xavi i Iniesta, którzy imponowali formą, a został sprzedany za grosze. Mogę bluzgać na Barcelonę za tą presję i w ogóle mogę myśleć o Fabregasie "niech spier*ala", ale to nic nie da, dlatego mimo wszystko się cieszę, że to się wyjaśniło, że już nie będę się musiał śmiać z głupich wypowiedzi Valdesa, Pique i innych.
Cesc jest piłkarzem genialnym, jestem jego fanem mimo wszystko. Mimo że przeszedł do mojego znienawidzonego klubu, to nie będę go źle wspominał, bo sam swoją grę inspiruję jego podaniami.
Można też mówić, że Wenger te pieniądze dobrze zainwestuje (bo to zrobi, ale nie w graczy), jednak większą kwotę bym widział. To jest ten niesmak.
I mimo wszystko, mimo całego szacunku do Cesca mam nadzieję, że w przypadku meczu Arsenalu z Barcą na Emirates, zostanie on wygwizdany. Bo zapisał się w historii Arsenalu, ale w sposób, jaki odbył się jego transfer był debilny. Nie zasłużył na gorące owacje jak Henry.
Cesc jest piłkarzem genialnym, jestem jego fanem mimo wszystko. Mimo że przeszedł do mojego znienawidzonego klubu, to nie będę go źle wspominał, bo sam swoją grę inspiruję jego podaniami.
Można też mówić, że Wenger te pieniądze dobrze zainwestuje (bo to zrobi, ale nie w graczy), jednak większą kwotę bym widział. To jest ten niesmak.
I mimo wszystko, mimo całego szacunku do Cesca mam nadzieję, że w przypadku meczu Arsenalu z Barcą na Emirates, zostanie on wygwizdany. Bo zapisał się w historii Arsenalu, ale w sposób, jaki odbył się jego transfer był debilny. Nie zasłużył na gorące owacje jak Henry.
niedziela, 14 sierpnia 2011
Dlaczego lubię / Dlaczego nie lubię
sobota, 13 sierpnia 2011
Warta Sieradz - spadkowicz z III ligi łódzko-mazowieckiej
Może to trochę niestosowne pisać o klubie z miasta, z którego się pochodzi.... a zresztą, dlaczego niestosowne? To, że chcę się czymś pochwalić? Że opieprzyć za spadek? Czy że po prostu egoistycznie (to jest - nadmiar patriotyzmu). Cholera, ale lipny wstęp.
Warta Sieradz to klub z mojego rodzinnego miasta. Założony w 1945 roku ma barwy biało-zielone (chociaż paradoksalnie często gra w strojach o zupełnie innych kolorach. nawet u siebie!) i aktualnie gra w III lidze łódzko-mazowieckiej. Zaraz, zaraz, przecież tytuł wpisu nosi nazwę "spadkowicz z III ligi". Nie, to nie pomyłka. Chociaż może zacznę od początku. Gdy pozamieniano kolejności lig (że I liga to Ekstraklasa, II liga to I liga itp.) w mieście zapadła radocha, że tak daleko to nie byliśmy jeszcze (no i ja nadal do tej pory się z tego śmieję, bo nadal w tym samym bagnie siedzieliśmy, tylko nazwa zmieniona). No i że derby z Pogonią (Ekolog-Zduńska Wola. Zduńska Wola - miasto położone jakieś 15 km na wschód od Sieradza) będą. Nie za bardzo pamiętam jednak, czy Pogoń już w tej lidze była... No ale trudno. Ale z tego, co kojarzę, to jakieś dwa lata temu biało-zieloni walczyli do końca o awans do II ligi (ale znowu nie pamiętam, którzy byli), jednak pod koniec sezonu dostali zadyszki. Wszyscy w Sieradzu oczekiwali, że w następnym sezonie będzie lepiej (niestety, bez derbów, Pogoń spadła). Jednak poprzedni sezon w wykonaniu Warty był katastrofalny, co w czerwcu "zaowocowało" pierwszym miejscem w strefie spadkowej. I potem zaczęły się zamieszania w związku z głównymi zawodnikami Warty (w tym żywa legenda - Marcin Kobierski, strzelec m. in. hattricka w przedostatnich derbach). Że prezes nie płaci, że źle i w ogóle. Panowie odeszli do Kobierzycka, zagrali w pucharze, nawet pozdobywali bramki i... okazało się, że transfery nie zostały potwierdzone ani nic z tych rzeczy (!). Z tego, co się orientuję, to dla rywali Kobierzycka był walkower. Jednak wszystko wyszło na prostą, zawodnicy wrócili, prawdopodobnie teraz dostają pieniądze (nawet większe). Na spotkaniu zarządu z kibicami mówiono, że ta sytuacja, ten powrót może scalić drużynę, czyli że wyjdzie na lepiej niż na gorzej.
Lecz zanim ci zawodnicy wrócili (co nawiasem mówiąc - w pełni popieram to, co zrobili. należę do grupy, która ich "broni") to Ceramika Opoczno wycofała swoją drużynę z III ligi. Co prawda jeszcze wcześniej były zawirowania dotyczące licencji, ale było to złudne. I tu nagle taka sytuacja. W ramach przepisów w takim wypadku zostaje drużyna, która zajęła pierwsze miejsce w strefie spadkowej. Czyli Warta.
Dzisiaj wystartowały rozgrywki III ligi łódzko-mazowieckiej. Piłkarze z Sieradza rozegrali spotkanie wyjazdowe z Narwią Ostrołęką i... wygrali 5:1. Tak sobie powtarzałem, odkąd było oficjalnie o tym, że Warta jest w III lidze, że ten sezon będzie nasz. I być może biało-zieloni po tryumfie będą nadal pędzić jak lokomotywa przez ligę i wywalczą awans? Bo co zrobiła Dania w 1992. Wskoczyli za Jugosławię (ogarniętą wojną) na Euro i wygrali ten turniej. Tylko dwie filozoficzne rozkminy mnie nachodzą. Czy jeśli wygrają tą ligę, to czy nie będzie to w pewien sposób oszustwo? Bo utrzymali się dzięki "zielonemu stolikowi", nie dzięki umiejętnościom. Gdyby spadli, wygrałaby drużyna, która prawidłowo w zeszłym sezonie się utrzymała.
Drugie: jeśli wygrają, to jednak pokażą, że są godni siedzieć w tej III lidze i że poprzedni sezon to po prostu był przypadek, nierówna murawa i stronniczy sędzia ;)
PS: Taką tapetę wziąłem z googli, żeby pasowało pod tło :P Gdyby był sam herb na czarnym tle, to bym go wrzucił zamiast tego ;D
czwartek, 11 sierpnia 2011
Dlaczego nie obejrzałem meczu z Gruzją?
Oczywiście ironicznie mówiłem sobie: "I tak przegramy". Chociaż mimo, że tak sobie mówiłem, to jestem zawsze za Polakami, zawsze i wszędzie, chcę czuć tą dumę narodową, lub też łączyć się w bólu z innymi kibicami po porażce z San Marino. Dla dobra polskiej piłki nawet kibicuję nielubianej Legii w pucharach. Ale tu nie chodzi o to, że poziom niski spotkania (tym bardziej, że mecz był to towarzyski). Chodzi o komentatora wczorajszego spotkania. Maciej Iwański, bo tak brzmi jego imię i nazwisko. Niby się czepiam, ale po prostu nie pasi mi głos tego gościa (co prawda sam pewno brzmiałbym gorzej). No i to też jego pseudo-znawstwo. I to jego podniecanie i takie jakby filozofowanie-sranie w banię. Że niby się zna, ale jednak nie. To już wolę wypalającego się Szpakowskiego. Przynajmniej sentyment jest...
wtorek, 9 sierpnia 2011
Główne grzechy trybu menadżerskiego w Fifie 11
W październiku zeszłego roku do sprzedaży trafiła Fifa 11. O ile dla posiadaczy X360 i PS3 nie było to nic nadzwyczajnego, to dla pecetowców była to rewolucja. Po raz pierwszy Fifa na PC miała mieć jakość konsolowych wersji. I o ile rozgrywka jest niczego sobie (ah, te klepki), to w trybie menadżerskim po kilku sezonach (lub w ogóle na początku) zaczyna się coś chrzanić. Oto przedstawiam głupie błędy trybu menadżerskiego Fifa 11
Subskrybuj:
Posty (Atom)