Blog, na którym młodzi ludzie prezentują swoje spojrzenie na świat sportu - niekiedy krytycznym okiem a niekiedy z oka przymrużeniem traktują o sprawach związanych z szeroką dziedzina jaką jest sport. Zawsze obiektywnie - zawsze rzetelnie - i zawsze szczerze do bólu.
czwartek, 20 stycznia 2011
Kto zabłysnął w 2010 roku?
Dobra, jeszcze wrócimy do roku poprzedniego, by zrobić porównanie. Bo temat jednak ciekawy. Przeglądając starsze numery Magazynu Futbol zauważyłem artykuł o piłkarzach, którzy zabłysną w 2010 roku. Niektóre przypuszczenia się sprawdziły, niektóre nie. Chciałbym przedstawić, które przepowiednie Pawła Grabowskiego się sprawdziły.
Mario Balotelli
Pierwszy znalazł się Balotelli. Syn imigrantów z Ghany, porzucony w wieku dwóch lat. Zadufany w sobie, krytykuje wszystkich i wszystko, co jest lepsze od niego pod względem piłkarskim. Powiedział, że jest minimalnie gorszy od Messiego. Wdaje się w pyskówki z trenerami, bójki z kolegami. Talent? Owszem, ale z tą sodówką nie zajdzie daleko.
Grając w Interze miał z Mourinho na pieńku. Ten drugi za różne głupoty Super Mario sadzał go nierzadko na trybunach. A jeżeli już grał, to świetnie. Wysoki, szybki, znakomity drybling, jeździł obrońców Serie A jak chciał. Ale też na boisku stwarzał problemy. Pokazanie "faka" kibicom Interu, czy też rzucenie koszulki Nerroazurrich na ziemię pod wpływem złości... Na Mundial nie pojechał. Kto wie, czy nie byłby jedną z gwiazd ubiegłorocznych Mistrzostw Świata
Gdy Mourinho odszedł do Realu, Benitez dał wolną rękę Mario i ten odszedł do Manchesteru City, lecz i chodziły plotki, że Barcelona jest nim zainteresowana. Ale wątpię, że długo by tam wytrzymał. Mancini wychwalał Balotelliego w samych superlatywach. Chciał, by ten czuł się jak u siebie, że jest najlepszy. Przed meczem Liverpoolu z City powiedział, że naturalizowany Włoch jest lepszy od Torresa. Jednak nie słychać za dużo o umiejętnościach piłkarskich Balotelliego, lecz jego pseudo-opinie. Co chwila przytrafiają mu się jakieś kontuzje, więc na jego triki nie ma co liczyć. No i też wszystko zależy od Manciniego, czy go wpuści na boisko...
Jak wspomniałem wcześniej, talent ma, ale też kiełbie we łbie. Nie błyszczał w 2010.
Pedro Rodriguez Ledesma
Wychowanek szkółki Barcelony jest dzisiaj kluczowym graczem Blaugrany. Wcześniej nikt o nim nie słyszał. Był w cieniu "popularności" Bojana Krkicia, teraz jest na odwrót. To Pedro jest jedną z gwiazd, Krkić może się poszczycić rolą rezerwowego. Słaba forma Henry'ego, który nie prezentował formy, jaką miał w Arsenalu, zmusiła Guardiolę do częstszego wystawiania młodego gracza. Strzał w dziesiątkę, bo ten eksplodował formą, którą ma do dzisiaj. Duet Messi - Pedro to klucz do sukcesu (nie wliczając podań Xaviego, Iniesty oraz ogólnie zgrania Barcy). Doskonałe wykańczanie akcji. Pojechał na Mistrzostwa Świata, gdzie był jako zmiennik Davida Villi, lecz zagrał także w pierwszej jedenastce grając w półfinale, zastępując Torresa bez formy.
Mimo tego wydaje się, że tutaj wszystko się zgadza. Forma, dobra gra, "mówi się" o nim. Pedro zdecydowanie zabłysnął w zeszłym roku.
Mesut Ozil i Thomas Mueller
Powiem od razu. Ozil tylko w ostatnim półroczu stał się bardzo popularny. Wcześniej, grając w Werderze ograniczało się to tylko do przebłysków medialnych. Lecz jednak grał świetnie. Został wybrany na najlepszego gracza rundy jesiennej 2009 Bundesligi. Jednak kluczem do sukcesu był Mundial. Tam Ozil dołączył do gwiazd niemieckiej reprezentacji. Brylował wraz z Thomasem Muellerem, także świeżo upieczoną gwiazdą. O nim zrobiło się głośno we wrześniu 2009, gdzie strzelił dwie bramki Borussi Dortmund. Nagle zaczęto go porównywać do Gerda Mullera, legendy niemieckiej piłki. Z Bayernem zdobył mistrzostwo kraju oraz drugie miejsce w Lidze Mistrzów. Obaj z Niemcami zdobyli brązowy medal MŚ, po drodze niszcząc takie drużyny jak Anglia czy Argentyna. Jedynie Hiszpania ich zatrzymała. Ozil jest teraz wiodącą postacią w Realu (wraz z Kaką, CR, Higuainem itd.), Mueller nadal jest w Bayernie. Ale zapewne już niedługo trafi do innego klubu.
Ashley Young, Steve Mandanda, Hernanes, Koralov
Ta czwórka wymieniona wyżej też była przewidywana jako gracze, którzy mieli wspiąć się na szczyt popularności. Jednak Young się nie wybił, wciąż gra w średnim Aston Villa, jest co prawda jednym z najlepszych pomocników w Premier League, ale tym od końca, Mandanda to najbardziej rozpoznawalny czarnoskóry bramkarz, lecz jedyną, niepodważalną pozycję ma w Marsylii. W reprezentacji Francji przegrywa z Hugo Llorisem. O Hernanesie nigdy nie słyszałem i przez ostatni rok nie było o nim ani widu ani słychu. Kolarov? Nie widziałem, jak gra, ale Mourinho miał zamiar go kupić do Realu zanim poszedł do Man City, co oznacza, że jest utalentowanym obrońcą. Czy w Manchesterze rozwinie się bardziej? Czas pokaże
A co mamy dzisiaj? Mówi się o Zezinho, jako nowym Ronaldinho. Ale to jest wróżenie z fusów, jak wyjdzie mu kariera, tak wyjdzie. Ale nazwisko do piłki wybrał naprawdę świetne - "Niesamowity zez Zezinho".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz