Skoki narciarskie w Polsce jakoś nigdy nie były specjalnie popularnym sportem. Przed laty nasi rodacy odnosili pojedyncze sukcesy, przykładem niech będzie zwycięstwo Wojciecha Fortuny na Olimpiadzie w japońskim Sapporo, do czasu nastania ery Adam Małysza. Orzeł z Wisły w ciągu 15 lat stał się idolem milionów, zwycięzcą prawie wszystkiego, co się dało zwyciężyć (poza złotem olimpijskim) i to dzięki niemu sport ten stał się tak bardzo popularny a Małyszomania ogarnęła cały kraj. Wraz z rozwojem technologii, na fali popularności skoków i samego Adasia zaczęły powstawać pierwsze gry komputerowe, jak niezapomniany i zupełnie darmowy Deluxe Ski Jumping, a po czasie także pierwsze gry na telefony komórkowe. Początkowo były one brzydkie, nie było w nich za grosz grywalności o realizmie nie wspominając. Telefony komórkowe zaczęły wreszcie wypierać ich stacjonarne odpowiedniki a producenci gier zrozumieli, że i na grach Java można ubić całkiem dobry interes. Powstawało coraz więcej nowych tytułów, to lepszych, to gorszych. Nastał rok 2010 i pojawiły się w nim 2 całkiem nowe, interesujące produkcje – nowatorskie i grywalne – przez niektórych okrzyknięte najlepszymi skokami narciarskimi w Javie. Wpadłem na pomysł, aby je Wam szerzej zaprezentować, drodzy Czytelnicy i zdecydować, która gra Java przeznaczona na telefony z obsługą ekranu dotykowego jest najbardziej grywalna, najbliższa zimowemu realizmowi – która jest najlepsza...
W ubiegłym roku powstało więcej gier o tematyce skoków narciarskich, jednak na telefony dotykowe – tylko dwie. Skoki Narciarskie 2011: Turniej Mistrzów to nowa produkcja od nieznanej szerszej publiczności firmy Baltoro Games Studio, która wcześniej produkowała jedynie gry o tematyce wyścigów w 3D oraz dwie poprzednie części omawianej produkcji, zresztą niezbyt udane. Włączając pierwszy raz Turniej Mistrzów nie kryłem dużych nadziei związanych z tą grą – widok 3D wyglądał obiecująco. Niestety, moje oczekiwania rozpadły się wraz z pierwszym skokiem. Zacznę może od początku. Przy pierwszym odpaleniu gry wita nas zminiaturyzowane logo producenta i przycięte z wersji na mniejsze ekrany telefonów, logo gry. To już nie wróżyło zbyt dobrze...
Dalej wita nas największa bolączka tej gry – strasznie toporne menu. Nie dość, że przyciski wyboru są małe i ciężko dobrze wycelować w żądaną opcję to jeszcze gra słabo reaguje na polecenia. Gdy już wreszcie uda nam się wybrać żądaną opcję, przechodzimy do ekranu trybów gry. Do dyspozycji mamy Karierę (Puchar Świata) lub Potyczkę (gra z drugą osobą na jednym telefonie) – trochę słabo, żeby nie powiedzieć biednie...
W głównym menu mamy jeszcze do wyboru tryb Szybkiego skoku, jednak na początek możemy wybrać tylko pierwszą skocznię w Kuusamo.
Gdy już przemęczymy się z menu możemy wreszcie rozpocząć prawdziwe skoki.
Przed skokiem naszym oczom ukazuje się krótki wstęp w postaci widoku skoczni z góry oraz informacji o temperaturze czy wietrze oraz nazwa i rekord skoczni.
Sama rozgrywka polega na naciskaniu na widoczne na ekranie strzałki i sterowaniu naszym skoczkiem podczas zjazdu oraz lotu a także wybijaniu z progu oraz lądowaniu odpowiednim przyciskiem widocznym po środku ekranu. W grze możemy ujrzeć pełną grafikę 3D – skoczek, skocznia, stadion – wszystko to w pełnym trójwymiarze. Czy było to dobre rozwiązanie? Nie jestem do końca przekonany... Całość wygląda jak rozciągnięta wersja na ekrany o rozdzielczości 240x320, występuje powszechna pikseloza, co prezentują wykonane przeze mnie podczas lotu screeny:
Grafika jest brzydka, zawodnik ma chyba ze 3-4 pozycje w animacji, które przyjmuje podczas lotu i lądowania, śmiech na sali to już animacja złego wyjścia z progu czy upadku – skoczek rozkracza się jak kurtyzana pod latarnią i sunie po śniegu. Jak już jesteśmy przy grafice: w produkcji od Baltoro występuje tylko jeden rodzaj stadionu, trybun, na których zasiadają małe pikseliki. Warunki pogodowe są... jednostajne. Tzn. niby są, ale w grze i tak ich nie widać, czasami sypie jakiś pseudo-śnieg. Jedyny plus jaki zauważyłem w całej oprawie graficznej to „efekt wysokości”. Przy pierwszym skoku rzeczywiście miałem wrażenie jakbym leciał faktycznie wysoko i zaraz miałbym się rozbić o ziemię, ciekawe jednak z kolejnymi skokami minęło. Poza tym przy każdym skoku miałem wrażenie jakbym przeskakiwał skocznię – wiele razy lądowałem dalej niż punkt HS a wynik pokazywał co innego.
Specjalnie do napisania recenzji włączyłem dźwięki i... powiem szczerze – nie warto męczyć głośników. Baltoro wgrało 2 melodyjki kompletnie niepasujące do tematyki gry a efekty SFX niby w opcjach są, ale w rzeczywistości chyba o nich zapomniano...
Jeszcze trochę o rozgrywce – do wyboru mamy 2 poziomy trudności – Łatwy i Ekspert. W tym pierwszym Al wykonuje za nas wybicie i lądowanie, natomiast w drugim wszystko robimy sami. Szczerze? Różnicy nie ma. Turniej Mistrzów jest przeraźliwie łatwą produkcją, po 3 skokach wiedziałem już, na co mogę liczyć i miałem dość.
Licencji w tej produkcji także nie uświadczymy. Zawodnicy rozpisani są po inicjałach (np. Adam M.) a prawdziwych skoczni także brak (patrz Więcej Screenów).
Skoki Narciarskie 2011 oferują poza tym kilka dodatków – medale uzyskiwane za miejsca osiągane w zawodach na poszczególnych skoczniach oraz, co najciekawsze w tej produkcji, rekordy globalne. Dzięki tej drugiej opcji możemy porównać uzyskane przez nas wyniki z graczami z całego świata, tej właśnie opcji brakuje mi w drugiej omawianej przeze mnie grze jaką jest...
Ski Jumping 2011 w aktach Archiwum X figuruje jako produkcja Vivid Games, jednak w rzeczywistości została wykonana przez ludzi ze studia Connect2Media, POLAKÓW, znanych wcześniej z takich gier jak Mafia II Mobile, EDGE czy Parachute Panic. Doceńmy Rodaków...
Dość przedłużania – zaczynamy rozgrywkę. Po prezentacji loga C2M, Vivid oraz samej gry naszym oczom ukazuje się ładne i czytelne a co najważniejsze – wygodne menu.
(Wersja przeze mnie testowana była wersją angielską, wersja polska także jest dostępna w sieci.)
Do wyboru (obok Szybkiego skoku) mamy 4 tryby gry: Puchar Świata, Turniej Vivid oraz Puchar SkiJumping.pl a także tryb multi na jednym telefonie.
Ilość porządna, porządnie wykonana. Pierwsza z dostępnych rozgrywek to tradycyjna seria zawodów na wielu skoczniach w sezonie - punktacja jest taka sama jak w prawdziwych skokach i ilość. Co ważne, terminarz zawodów jest bardzo zbliżony do tego w prawdziwym Pucharze, jedyna uwaga co do tego elementu gry – kalendarium nie zmienia się przez kilka następnych sezonów, jednak jest to tak ważne, jak zeszłoroczny śnieg.
Turniej Vivid walka w parach, na zasadach podobnych do tych znanych z TCS, tzn. słabszy w parze odpada, tyle że tutaj do finału dochodzi się systemem pucharowym a ostatecznie wygrywa ten, który uzbierał więcej punktów we wszystkich skokach. Trzecia propozycja od C2M to Puchar SkiJumping.pl promujący ową stronę internetową. Zawody w nim rozgrywane są na skoczni w Zakopanem i także oddajemy kilka skoków, i co ważne, każdy zdawałem po kilka razy (Turniej Vivid ponad 10, PŚ zaliczyłem za czwartym razem, wcześniej 2 razy plasując się za Ammanem (syndrom Małysza)) mając niesłabnącą motywację do odniesienia zwycięstwa.
Rozgrywka w Ski Jumping 2011 jest dość dobrze przemyślana i, w przeciwieństwie do skoków od Baltoro, nie nudzi. Sterowanie polega na wypuszczeniu zawodnika z belki, trafieniu w dobry moment wybicia (co obrazuje najeżdzające na strzałkę kółko), utrzymywaniu strzałki w okolicach kółka w celu utrzymania stabilnej sylwetki lotu i lądowaniu (ta sama mechanika, co w przypadku wybicia). Przy tym elemencie na uwagę zasługuje czas całości skoku. Ze stoperem w ręku, skocznia Planica: odliczanie 10 sekund trwa 23.5 sekundy (?!) a całość skoku od momentu startu z belki do momentu lądowania – 30 sekund. Trochę długo jakby nie patrzeć, w porównaniu ze Skokami Narciarskimi 2011: Turniej Mistrzów (10 sekund) wypada to dosyć dziwnie. Wiatr, dobre wybicie z progu etc. mają bardzo duży wpływ na dobry skok i dzięki temu poczucie realizmu jest naprawdę duże.
Skoczkowie, poprzednie jak w Skokach Narciarskich 2011, podani są po inicjałach (można jednak je poprawić w ekranie Opcji – ważne), natomiast skocznie (a także ich rekordy) są już jak najbardziej prawdziwe. Małe a cieszy. Z dodatków należy nadmienić obrazki pucharów zdobywane za zwycięstwa w 3 głównych trybach gry oraz ciekawe urozmaicenie – losowe wydarzenia na skoczni, tj. odwołanie 2. serii czy skrócenie rozbiegu. W trybie Kariery znajdziemy także ekran rozwoju skoczka – za każde osiągnięcie zdobywamy sprzętowe usprawnienie, ile daje ono w rzeczywistości – specjalnie nie odczułem.
Co dziwi? Brak podanej odległości skoków w tabeli końcowej podsumowującej serię, przez to nie wiadomo dokładnie kto ile skoczył i czy to cholerne Al nie oszukuje, bo znowu przegrywam z Ammanem. Dla mnie osobiście przydałyby się także szersze statystyki ogólne – no ale nie można mieć wszystkiego.
Całościowo poziom trudności jest, według mnie, dobrze wyważony i mimo, że często przegrywałem rywalizację z innymi skoczkami wciąż miałem mocną motywację do bicia kolejnych rekordów czy walki o Puchar.
W grze odkryłem 2 mało istotne bugi – po 30 zawodniku występuje drastyczny spadek punktów i w każdym konkursie różnica punktów między 30. a 31. zawodnikiem to minimum 30, z lekka dziwne. Drugi błąd (a raczej cheat) to możliwość zresetowania punktów. Skoczyłem źle, zająłem X miejsce ale już się włączyła tabela końcowa – wystarczy nacisnąć czerwony przycisk, włączyć ponownie i będziemy zaczynali od następnego konkursu, jednak punkty za poprzedni nie zostaną policzone. Przydatne, gdy „Harry Potter światowych skoków” siedzi Ci na ogonie a Puchar Świata zbliża się do końca.
W Ski Jumping 2011 występuje grafika 2D w pełnej okazałości. Jest ładna, nieprzerysowana, mnie się podoba. Nasz zawodnik jest oddany dość szczegółowo, animacje ruchów są jak najbardziej w porządku, także nieszczęsna animacja upadku jest oddana w znośny sposób. Trybuny zapełnione widzami również są niczego sobie. Brak jednak zróżnicowania w skoczniach – różnią się między sobą jedynie kolorami szczegółów. Propos skoczni, wykonane są dość...dziwnie? Nie są one pociągłe tylko jakby „złamane” w dwóch miejscach. Poza tym w tle mamy ładne widoczki (zawsze jednej i tej samej góry, tyle że w wielu odmianach jak słońce, chmury, deszcz, zachód słońca czy wieczór).
O dźwięku krótko, zwięźle i na temat – dziwi brak opcji włączenia naraz SFX i muzyki, te pierwsze odstraszają, są ostre i nieprzyjemne dla ucha, zresztą są tylko 3: przy zaakceptowaniu opcji, przy wybiciu oraz lądowaniu.. Muzyka to dwie miłe dla ucha melodyjki (jedna przypomina coś a’la J.M. Jarre).
Podsumowując
Ski Jumping 2011 i Skoki Narciarskie 2011: TM różnią się od siebie pod wieloma względami, wiele argumentów przemawia za produkcją Vividu i C2M, jednak gra od Baltoro kusi światowymi statystykami rekordów, choć to trochę za mało. Obu produkcjom wiele daleko jeszcze do perfekcji, mnie osobiście w obu przypadkach zabrakło możliwości oglądania skoków przeciwników, zróżnicowania skoczni a najbardziej wykupionych licencji i trybu multi przez BT. Ski Jumping 2011 przyciąga ładną grafiką, jako-takim realizmem, wieloma trybami rozgrywki, przyzwoitym poziomem trudności i tym, że cały czas motywuje gracza do pokonywania kolejnych rekordów i to ta produkcja moim zdaniem jest najlepszą grą na telefony dotykowe, jaka kiedykolwiek powstała. Brakuje jej jeszcze trochę do realizmu prawdziwych skoków, jednak w przerwie między skokami naszego Orła z Wisły a reklamami – jak najbardziej się sprawdza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz