Blog, na którym młodzi ludzie prezentują swoje spojrzenie na świat sportu - niekiedy krytycznym okiem a niekiedy z oka przymrużeniem traktują o sprawach związanych z szeroką dziedzina jaką jest sport. Zawsze obiektywnie - zawsze rzetelnie - i zawsze szczerze do bólu.
niedziela, 11 grudnia 2011
W cieniu Gran Derbi...
10 grudnia roku 2011 to data, którą powinien znać każdy, kto zna się chociaż troszeczkę na piłce. Otóż o godzinie 22 rozpoczęło się Gran Derbi, mecz gwiazd, najlepszych drużyn na świecie. Real - Barcelona. Pojedynek, który elektryzuje kibiców na całym świecie, prowadzi do "spin" pomiędzy ich kibicami (nadal nie rozumiem tego. owszem, jestem bardziej za Realem niż za Barceloną, ale to Katalończyków mam jakiś szacunek) a także pomiędzy samymi piłkarzami. Gdzieś przeczytałem, że jednak ten mecz, mimo jego popularności, nie dorównuje szkockim Old Firm Derby (bodajże taki tekst był na kanonierzy.com). No i w sumie tu jest racja. W Hiszpanii grają, bo grają. W sumie to o mistrzostwo. A w Szkocji to nieważne, czy Rangersów i Celtów dzieli 5 drużyn czy nie. Tam jest walka o honor. Ta prawdziwa walka z brutalnymi wejściami. No ale to nie o tym miałem tutaj pisać. Nie wiem, czy niestety, czy też nie, ale wczorajsze El Classico zaćmiło bardzo ważne wydarzenie. A mianowicie 11 grudnia 1886 roku...
piątek, 9 grudnia 2011
Jaja po Nikozyjsko-Manchestersku
Jak pewnie tytuł wskazuje, skrobnę coś o największych sensacjach grupówki, a ich nie brakowało. Rozpocznę od klubu, który od początku był skazany na pożarcie w grupie G, czyli od APOELU Nikozja, notabene klubu odpowiedzialnego za odpadnięcie naszych ludzi z eliminacji do LM. Chyba każdy, spodziewał się tego, iż cypryjski klub dostanie solidny wpierdziel od każdego klubu z którym zagra, czyli Zenit St. Petersburg, FC Porto i Szachtar Donieck. W ogóle, patrząc na tą grupę, odnoszę wrażenie, iż awansowały z niej te kluby, które od początku powinny walczyć co najwyżej o Ligę Europejską.
We wspomnianej LE zagrają oba kluby z Manchesteru. I dam sobie paznokcie obciąć, że nikt nie spodziewał się, że Arsenal będzie jedynym klubem z Anglii, który awans wywalczy w przedostatniej kolejce (oprócz Olecznego, rzecz jasna :D). Najbardziej wg mnie zaskoczył brak awansu United, chociaż myślę, że jeszcze jedna porażka, jak ta z City ostatnimi czasy, to Sir Alex pójdzie po rozum do głowy, i poszuka na rynku transferowym jakiegoś rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Brak City w fazie pucharowej zaskakuje trochę mniej, gdyż to debiut "Obywateli" w tych elitarnych rozgrywkach, a brak doświadczenia dał im się z lekka we znaki. A poza tym, ich wylot pokazuje najlepiej, że pieniądze nie są w futbolu najważniejsze.
Ostatni "szoczek" po fazie grupowej, to wysoka wygrana Lyonu. Osobiście myślałem, iż skończy się u nich jak z Borussią, ale nie wiadomo, czy to udana motywacja trenera, czy koperta dla graczy Dynama Zagrzeb pomogła zdobyć graczom z Francji bardzo potrzebne im do awansu 7 bramek.
Teraz pozostaje tylko czekać na losowanie fazy pucharowej. Najbardziej kluby, które zajęły pierwsze miejsca w fazie grupowej chciałyby trafić na FC Basel i CSKA, najmniej na AC Milan i Napoli. Osobiście chciałbym, by Napoli doszło w tym sezonie jak najwyżej w LM. Mają fajną ekipę, a ofensywne trio Hamsik, Cavani i Lavezzi jest w stanie obrócić w pył defensywę każdego klubu świata.
poniedziałek, 5 grudnia 2011
"Lech, Czech, Rus i Zeus"
Jakże się martwiłem, że trafimy na kogoś mocnego. Ale też i z drugiej strony żałuję, że nie mamy w grupie takich Niemców czy Anglików lub Portugalczyków, by pokazać, że umiemy grać. No bo co jak co, ale jednak mamy najlepszych kibiców na świecie i nasi zawodnicy z takim dopingiem by grali nieziemsko. Czy też będą grać nieziemsko. No ale cóż, trafiła nam się świetna grupa z rywalami na poziomie. Tutaj już trzeba wywalczyć awans. Na swoim terenie, łatwa grupa. Nie ma wyjścia. Co innego, gdybyśmy grali z Hiszpanią, Anglią i Niemcami, co teoretycznie nie było możliwe. Nie będzie tłumaczeń, to będzie najtotalniejsze dno polskiej piłki. Czy dobrze by było? W pewnym stopniu owszem, ponieważ gorzej już nie będzie, a leśne dziadki z PZPNu albo się podadzą sami do dymisji, albo zostaną wyrzuceni siłą. Chociaż właśnie - szkoda zmarnować taką okazję na sukces polskiej piłki, której od bardzo dawna nie posmakowaliśmy (w moim krótkim życiu niestety nie widziałem naszych, jak odbierają brązowe medale w '74 i '82).
czwartek, 1 grudnia 2011
Losowanie. Kręcina. Legia i Wolski. Co się dzieje z Premier League? Fifa - gra ukochana i znienawidzona. Dlaczego Niemcy wygrają Euro?
Poniżej gdzieś jest wpis, gdzie opisuję pierwsze wrażenia z trybu menadżerskiego. Cóż, z biegiem czasu trochę zatracił on w moich oczach. Choćby to, że wygrywając z Kolonią ligę, puchar i Ligę Mistrzów, grając bodajże piąty sezon w tym klubie, po zakończeniu rozgrywek chciałem odejść do innego klubu już definitywnie. No i po raz kolejny otrzymałem oferty od takich klubów jak: Schalke, Sampdoria, Udinese, Newcastle czy Hoffenheim. Ta gra jest głupia, bo nie patrzy na to, co ja wyczyniam, tylko patrzy na początkowy stan drużyny. Co z tego, że zbudowana przeze mnie Kolonia ma 4,5 gwiazdek, mój menadżer sam ma ich 5, jak początkowo Kolonia miała chyba 3 gwiazdki... głupota totalna. Co mnie jeszcze denerwuje? Gra po kilku sezonach na ekranie głównym wywala czasami nie te obrazki do danej wiadomości (np. "United blablabla" a tam zdjęcie cieszących się graczy Liverpoolu). Chociaż w sumie każda Fifa u mnie po kilku sezonach dostaje pierdolca niezdrowego i zaczyna się wszystko pieprzyć. O tym, że przy doliczonym czasie, gdy ja jestem przy piłce sędzia natychmiastowo kończy spotkanie/połowę, a przeciwnik gdy posiada łaciatą, to mogą klepać w nieskończoność, dopóki ja nie zdobędę piłki. Spalone-widmo? Proszę bardzo. Brak spalonych? Oczywiście tylko na korzyść rywali. Chociaż zdarzyła się dosyć zabawna sytuacja, wczoraj właściwie. Superpuchar Europy, Kolonia - Lyon. 88 minuta, przy 1:0 dla mnie Lyon dostaje karnego. Strzela Kallstrom. Słupek. Biegnie dobić i sędzie odgwizduje nagle... rzut wolny. Oglądam 5 razy powtórkę i nic nie widzę. Nie widzę żadnego przewinienia. No ale co z tego, jak i tak straciłem bramkę za chwilę. Ale jednocześnie bez tej gry nie mogę się obyć. To jest ta miłość do piłki nożnej. Uwielbiam, gdy moi zawodnicy klepią piłkę (Murphy i El Kabir), robią rajdy skrzydłami (Rojas i Kupisz), czyszczą w obronie (Geromel, Wellinton, Anele i Elderson) czy też wspomagają defensywę (Yabo, Sobota) a także uwielbiam tych, którzy się szybko rozwijają (Flum, wspomniani Sobota i Yabo, Adamski, Horn, Kruse). Nie umiem żyć bez tej gry. I chociaż przeklinam ją na wszelkie możliwe sposoby to i tak nie przestanę w nią grać.
8:2, 1:6, 3:5. Co mówią te wyniki? Że Premier League zachowało pierwsze miejsce mojego prywatnego rankingu najlepszych lig świata. Chociaż Bundesliga, gdzie średnio co mecz padają 3 bramki, o mistrza walczy 10 drużyn (no co, Bayern, Borussia, Leverkusen, Hoffenheim, Schalke, Stuttgart, Wolfsburg, Werder, Mainz, Hamburg no i teraz Moenchengladbach) i w ogóle mecze wyglądają atrakcyjnie, to i tak jest w tyle. Nieznacznie, ale jednak. No bo tego właśnie Premie League było trzeba. Dużo goli, dużo emocji. United wygrali z Arsenalem 8:2. Potem przegrali z City 1:6, a Arsenal wygrał z Chelsea 5:3. Brakuje jeszcze, żeby ktoś wpieprz dał City. A ten wpieprz da Arsenal ;)
Dlaczego Niemcy wygrają Euro? Bo mają najszybciej rozwijającą się piłkę. A to dzięki rozwinięciu się właśnie Bundesligi. No bo popatrzmy na ich grę i kadrę. Muller, Goetze, Ozil, Schweinsteiger, Badstuber i tak dalej. Bardzo mocna ekipa, która pokazała Holandii, jak się gra (chociaż Holendrów mi szkoda). Nie lubię Niemców, jak praktycznie każdy Polak (nie będzie Niemiec pluł nam w twarz a tym bardziej strzelał goli), ale po prostu trzeba się pogodzić, że nasi sąsiedzi są na równi z Hiszpanią jeśli chodzi o grę w piłkę nożną. Pstryczkiem w nos będzie to, że na naszej i ukraińskiej ziemi zdobędą mistrzostwo. Chociaż wolałbym się mylić. Nie będę im kibicował. Tylko prorokuję.
Słów troszkę o Legii i jej odrodzeniu. Ten nagły wzrost formy dzięki młodym wychowankom wprowadzonym do pierwszej drużyny przez Skorżę. Żyro, Wolski i tak dalej. Wczoraj podczas meczu Legia - PSV ich gra bardzo mi się podobała. Smuda był na stadionie. Może powołanie?
A Kręciny nie ma! Tylko co dalej.
Jutro zatem losowanie fazy grupowej Euro. I kto by pomyślał, że te niecałe 5 lat temu były narzekania, że nie zdążymy, że brud, smród i ubóstwo. Że odbiorą prawa do organizacji. Gdzie ci sceptycy? No gdzie się pytam.
piątek, 14 października 2011
Słów parę o menadżerce w Fifie 12 i ogółem.
Pierwsze po uruchomieniu Fify wlazłem w Tryb menadżerski, żeby rozpocząć karierę. Głównie na tym się opieram i, co może być trochę dziwne, nie tykałem żadnych innych trybów. Poważnie! Jedyne co, to zmieniłem grę w obronie na starszy system, ponieważ ten nowy nie przypadł mi do gustu. Wniosek z rozgrywki jest taki - silnik daje radę, bardzo fajnie wyglądają te zderzenia. Jednak cała ta otoczka, czyli filmiki przed meczem, są na jeden raz, tak samo z powtórkami (gdzie nadal nie ma systemu ze starszych Fif
To chyba wszystko. Mam nadzieję, że jednak wszystkiego nie odkryłem.
PS: Zapomniałbym. Nie podpisujemy teraz kontraktu ze sponsorem.
PS2: Wieczorem prawdopodobnie pojawi się tekst o eliminacjach Euro.
piątek, 2 września 2011
ZENONIA 3- Recenzja
CO TO U DIABŁA JEST TA ZENONIA?
Zenonia 3, to podobnie jak poprzednie gry tej serii, rpg, których na Androidzie nie doświadczymy zbyt wielu. Pocieszające jest to, że tytułów w/w gatunku jest coraz więcej. Szkoda, iż coraz mniej pójdzie na słabszych smartfonach... Anyway, w Z3, jak w innych, podobnych produkcjach mamy do „wyhodowania” herosa.
Do wyboru są 4 klasy bohaterów: wojownik, zabójca, strzelec i mag. Pierwsza postać, to „powrót” do wojownika z pierwszej części trylogii, czyli trochę powolny gość, z wielkim mieczem i ogromną siłą. Trochę przypomina on Johna Rambo, ale zamiast karabinu ma miecz. Zabójca to połączenie warriora z 2 części i swojego odpowiednika z pierwszej części. Jest szybki, zwinny, oraz jest specjalistą w błyskawicznym wykańczaniu oponentów. Strzelec i magik to gieroje rozprawiający się z przeciwnikami za pomocą broni dystansowej. Jednak szczerze muszę przyznać, że świat Midgardu eksplorowałem głównie dwoma pierwszymi chwatami, gdyż w rozgrywkach tego typu preferuję walkę w zwarciu. Twórcy naprawdę się postarali, i dla każdy heros ma oprócz 4 cech ogólnych (siła, zręczność, kondycja i inteligencja) osobne drzewko umiejętności. Każda z postaci posiada też skilla „obszarowego” (znaczy, uderza we wszystkich wrogów widocznych na ekranie), zdolności zwiększające na moment jeden/kilka atrybutów, oraz specjalna umiejętność, rozwijana tylko w końcowym etapie gry.
Gamevil postarało się także jeżeli chodzi o ekwipunek dostępny dla postaci. Każdy, z czterech dostępnych herosów ma do dyspozycji przeszło 600 (jeżeli wierzyć opisowi gry w markecie) części rynsztunku. Ponadto, każdą rzecz można, z pomocą kowala rzecz jasna, przerobić na kamień, który po wkuciu do broni dodaje nam parę punktów do statystyk. Jeżeli przy ekwipunku już jesteśmy, to należy wspomnieć o dość istotnej wadzie Zenonii. Otóż wcześniej pisałem, że gra jest do pobrania za darmo w markecie, ale wprowadzono do niej płatną walutę: zeny. Można zakupić za nie parę ekstra itemków, ale także rzeczy podstawowe, jak zwoje identyfikacji, możliwość darmowego respawnu itp. Można także stać się właścicielem lepszej broni, zbroi i innych części odzienia kierowanego przez nas herosa. Jaka jest różnica między znalezionym/kupionym w mieście itemem, a takim za zeny? Kolosalna. Dla przykładu, mój wojownik obecnie macha mieczem, który dodaje 702 ataku i zmniejsza użycie many o 16%. A w grze najlepszy miecz do zakupienia ma „tylko” 558 ataku. Wniosek jest oczywisty, bez zenów poziom trudności wzrasta. Poza tym, na najwyższym poziomie trudności, gra „wymaga” na graczu używania itemów dostępnych tylko za zeny.
Ale czym byłaby gra rpg bez wrogich jednostek, na których możemy wypróbować wcześniej wspomniane skille i ekwipunek? Podczas całej rozgrywki przebijamy się przez tabuny zróżnicowanych antagonistów. Oni niestety nie grzeszą zbyt dużą inteligencją, i zamiast zaatakować grupą, to atakują bezmyślnie w pojedynkę, często nawet nie używając swoich specjalnych zdolności. Nowością w tej części są minibossowie. Często jedyne, czym różnią się od standardowych potworów, jest to, iż mają nad głowami pasek z pozostałym życiem, oraz to, że mają większą wytrzymałość, niż ich „normalni” koledzy. Wspomnieć należy też o bossach. Są to najsilniejsze monstra w danej lokacji i, w przeciwieństwie innych oponentów, dość chętnie korzystają ze swoich specjalnych umiejętności. Jeden z nich-czarodziej- całkiem nieoczekiwanie potrafi zmienić kierowaną przez nas postać w... żabę. A jeżeli znudzi się zwykła eksterminacja niemilców, to możemy skorzystać z execution roomów. To kolejna nowość w tej części. Zasady obowiązujące w ER są proste: zapłać, wejdź, zabij wszystko w pomieszczeniu, idź dalej. I tak do ostatniego poziomu. Walki można podjąć się samemu, lub w trybie kooperacji. Wadą tego trybu jest brak informacji, w którym pokoju jesteśmy, co moim zdaniem trochę odrzuca od ponownego wejścia do niego. Ale przynajmniej można w nim zdobyć sporo punktów doświadczenia, i otrzymać dobry przedmiot.
TROCHĘ O FABULE I STRONIE TECHNICZNEJ
W Zenonii 3 wcielamy się w postać Chaela, sieroty adoptowanej przez znanego z pierwszej części gry Regreta. Owa sierotka próbuję wrócić do domu po przetransportowaniu jej do Midgardu. W całej wyprawie towarzyszy nam wróżka Runa, a w pierwszym mieście dołącza do nas Celina. Więcej zdradzać nie będę, ale przebieg wydarzeń to moim zdaniem jedna z zalet tego tytułu.
Jeżeli chodzi o grafikę, to twórcom należą się pokłony. Nie miałem pojęcia, jakim cudem udało im się zrobić tak ładną grę, która waży mniej niż 10 megabajtów, a wygląda lepiej niż niektóre gry wymagające pobrania dodatkowej zawartości na kartę SD. Ale szybko zorientowałem się, dlaczego Z3 waży tak mało. Wystarczyło włączyć dźwięk. W menu gra tandetna, ciągle taka sama muzyczka, efekty dźwiękowe są fatalne, a potwory nie wydają żadnych ryków, czy czegoś podobnego.
Warto wspomnieć o paru nowościach, które zawitały w Zenonii 3, a jest ich jeszcze kilka, oprócz tych już wymienionych. Po pierwsze, zmieniono interfejs. Zamiast sterować w nim wirtualnym padem, jesteśmy zmuszeni robić to poprzez dotykanie kwadracika z przedmiotem. Trochę to uciążliwe, bo okienka są małe i często można sprzedać/użyć nie ten przedmiot co trzeba, co jest z lekka irytujące. Kolejna nowość, to zlikwidowanie konieczności jedzenia przez postać, i wprowadzenie do normalnych sklepów mikstur odnawiających manę. Manewr ten Gamevil zastosował już wcześniej w Illusii, i moim zdaniem sprawdza się nieźle. Wprowadzono także tytuły, które zdobyć możemy za wykonanie niewymienionych nigdzie w grze zadań. Są one dość przydatne, gdyż niektóre z tytułów w znaczny sposób zwiększają statystyki kierowanego przez nas bohatera.
PODSUMOWANIE
Moim zdaniem Zenonia 3 to dobra gra. Posiada ona niestety dość poważne wady, które mogą zniechęcić do niej niektórych graczy, ale nadrabia to grywalnością. Na szczęście kolejne wersje wypuszczane przez Gamevil są pozbawiane błędów, ale szczerze mówiąc wolałbym poczekać parę tygodni, i mieć jedną, porządną wersje, zamiast co jakiś czas pobierać kolejny mały update.
OCENA: 7+/10
Grywalność: 8/10
Grafika: 9/10
Dźwięk: 2/10
PLUSY:
-Grywalność
-Grafika
-4 zróżnicowane postacie
-liczba itemów
-mimo wszystko execution room
-parę fajnych zmian
-do pobrania za darmo
MINUSY
-dźwięk
-mikropłatności
-różnice pomiędzy płatnym, a darmowym ekwipunkiem
-zmiany w interfejsie
Dzięki dla Kamila, za pomoc w wyłapaniu błędów w pierwszej wersji recenzji.
niedziela, 28 sierpnia 2011
Pustka. ; Koniec sezonu w Goalunited Classic.
Tak samo brak żalu do Śląska. No co, nie udało się, było blisko, ale nie dało rady. Rekompensatą za to są 2 drużyny w LE, bo Legia przecież awansowała. Też jakoś się z tego faktu zajebiście nie cieszę (nie przez pesymizm, że zaraz odpadną), tylko po prostu jakbym się przyzwyczaił po Lechu, że z każdym rokiem jakaś nasza drużyna będzie w którymś z europejskich pucharów....
Analizę grup LM i LE zrobię kiedy indziej.
Jeszcze jeden temat chciałem poruszyć a mianowicie zakończenie sezonu w Goalunited Classic. Moja drużyna zajęła bardzo dobre 4-te miejsce (chociaż na początku były aspiracje mistrzowskie) po ostatniej kolejce. Mogłem być równie dobrze 6-ty, jednak wygrana 2:1 z rywalem z 4 lokaty dała mi to wysokie miejsce. Pochwalę się też tym,że jestem trzeci, jeśli chodzi o stracone bramki a piąty, jeśli chodzi o strzelone. Kłopot w tej lidze jest taki, że mam drużynę za mocną na spadek a za słabą żeby walczyć o awans wyżej (chociaż w piątej lidze dostałbym bęcki niezłe). Chociaż z każdym sezonem w mojej lidze występują coraz to słabsze drużyny.
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Polska okładka Fifa 12
Dzisiaj o godzinie 15, feacbook'owy profil Ea Sports ukazał polską wersję okładki Fify 12.
W tegorocznej edycji obok Wayne'a Rooneya pojawi się Kuba Błaszczykowski, który wraz z Kaką prezentował okładkę zeszłoroczną.
O ile za bardzo się okładką nie podniecam, bo najważniejsza jest gra, to jednak widziałbym na miejscu Kuby Wojtka Szczęsnego. Na fejsbukowej grupie EA sports trochę zawrzało, że znowu Błaszczykowski i wręcz identycznie wygląda jak rok temu. No ale co robić.
Podczas meczu Arsenal - Udinese rozmawiając z kumplem zastanawialiśmy się, kto może być polską twarzą nowej Fify. Oprócz wyborów realnych mieliśmy niezły ubaw z Łukaszem Piszczkiem i czarnym paseczkiem na jego oczach (bo on przecież jest oskarżony o korupcję), czy też Zdzisław Kręcina wysiadający po pijaku z samolotu :D
The great escape.
Arsenal i Tottenham to złodzieje, którzy na siłę trzymają ludzi. Z niewolnika nie ma pracownika, dlatego Fabregas, Nasri i Modrić postanowili zorganizować ucieczkę.
Stąd też donosy, że Fabregas uciekł do Barcelony, zaś Modrić i Nasri próbują się dostać kolejno na Stamford Bridge oraz City of Manchester Stadium.
środa, 17 sierpnia 2011
Jazda, jazda Biała Gwiazda!
Jednakże Wisła też się rozwinęła (wraz z polską piłką, lecz o wiele wolniej), dlatego szansa jest niepowtarzalna. Od dawna czekaliśmy na ten moment. Pierwszy mecz jest w Krakowie. Na pewno przy zapełnionych trybunach. Mój typ: 2:0 dla Krakowian.
wtorek, 16 sierpnia 2011
Moje wrażenia po pierwszym w tym roku Gran Derbi
Drużyna prowadzona przez Mourinho przystępowała do tego meczu po bardzo udanym okresie przygotowawczym. Po raz pierwszy, od 25 lat udało się jej wygrać wszystkie przedsezonowe mecze towarzyskie. Trio Ronaldo-Ozil-Benzema strzeliła w nich 17 bramek, z 27 jakie zdobył cały zespół, a ten trzeci był w najlepszej formie odkąd przyszedł do zespołu Królewskich. Wszyscy w zespole byli gotowi do gry, a Mourinho po raz drugi zagrał przeciw Barcelonie taktyką bez 3 defensywnych pomocników.
Patrząc na okres przygotowawczy Barcy, to powinna ona, według niektórych, oddać Realowi trofeum przed wyjściem na boisko. Mecz z Chivas przegrali 1:4, najwyżej, odkąd trenerem jest Guardiola. Poza tym, pewne było że od początku nie zagrają Xavi, Puyol, Pique, Busquets i Pedro, czyli prawie połowa podstawowego składu obecnego Mistrza Hiszpanii.
Sam mecz był dość ciekawy. Po pierwszej bramce oczekiwałem na kolejne trafienia Realu, nawet obawiałem się rewanżu, za listopadowe 5:0. Widać także było, jak bardzo Abidal nie sprawdza się na środku obrony. Obrót w stronę Benzemy zajął mu około 12 godzin, co pozwoliło młodszemu z Francuzów na cieszenie się z asysty po golu Ozila. Jednak chwilę później okazało się, iż obrona Królewskich jest bardziej dziurawa niż szwajcarski ser. Błędy Sergio Ramosa i Pepe sprawiły, że z 1:0 zrobiło się 1:2 dla Barcelony.
Po przerwie gra się nieco zaostrzyła. Ostre wejście Pepe w Daniego Alvesa przypomniało czasy pierwszego meczu półfinałowego w Lidze Mistrzów. Jednak Portugalczyk nie otrzymał za ten faul nawet upomnienia.
Ostatniego gola zdobył Xabi Alonso, po asyście Pepe.
Wypadało by napisać trochę, o tym jak spisali się nowi gracze w obu zespołach. Zacznę od Sancheza, który wyszedł w pierwszym składzie. Gdy biegł z piłką prawym skrzydłem, to Marcelo musiał modlić się, o wejście na boisko kogoś, kto pozbędzie się z jego strony małego Chilijczyka. Za każdym razem Alexis robił z Brazylijczykiem co chciał, i ten drugi musiał odetchnąć z ulgą, gdy na jego stronie zawitał mniej błyskotliwy Pedro.
A jak zagrały nowe nabytki Realu? Moim zdaniem dość kiepsko. Coentrão biegał po boisku, trochę jak kurczak bez głowy, wyraźnie widać było, że nie może się na nim odnaleźć. A Callejón oprócz tego, że miał fryzurę tak wysoką, że prawie zahaczała o samoloty, nie wyróżnił się niczym specjalnym.
W środę odbędzie się mecz rewanżowy. Ciekawi mnie, czy na boisku pokaże się Fabregas, oraz to, czy Barca zagra tak, jak nas w ostatnich latach przyzwyczaiła. Liczę że rewanż będzie równie udany, jak niedzielny mecz.
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Najgorszy interes w historii futbolu?
Cesc jest piłkarzem genialnym, jestem jego fanem mimo wszystko. Mimo że przeszedł do mojego znienawidzonego klubu, to nie będę go źle wspominał, bo sam swoją grę inspiruję jego podaniami.
Można też mówić, że Wenger te pieniądze dobrze zainwestuje (bo to zrobi, ale nie w graczy), jednak większą kwotę bym widział. To jest ten niesmak.
I mimo wszystko, mimo całego szacunku do Cesca mam nadzieję, że w przypadku meczu Arsenalu z Barcą na Emirates, zostanie on wygwizdany. Bo zapisał się w historii Arsenalu, ale w sposób, jaki odbył się jego transfer był debilny. Nie zasłużył na gorące owacje jak Henry.
niedziela, 14 sierpnia 2011
Dlaczego lubię / Dlaczego nie lubię
sobota, 13 sierpnia 2011
Warta Sieradz - spadkowicz z III ligi łódzko-mazowieckiej
Może to trochę niestosowne pisać o klubie z miasta, z którego się pochodzi.... a zresztą, dlaczego niestosowne? To, że chcę się czymś pochwalić? Że opieprzyć za spadek? Czy że po prostu egoistycznie (to jest - nadmiar patriotyzmu). Cholera, ale lipny wstęp.
Warta Sieradz to klub z mojego rodzinnego miasta. Założony w 1945 roku ma barwy biało-zielone (chociaż paradoksalnie często gra w strojach o zupełnie innych kolorach. nawet u siebie!) i aktualnie gra w III lidze łódzko-mazowieckiej. Zaraz, zaraz, przecież tytuł wpisu nosi nazwę "spadkowicz z III ligi". Nie, to nie pomyłka. Chociaż może zacznę od początku. Gdy pozamieniano kolejności lig (że I liga to Ekstraklasa, II liga to I liga itp.) w mieście zapadła radocha, że tak daleko to nie byliśmy jeszcze (no i ja nadal do tej pory się z tego śmieję, bo nadal w tym samym bagnie siedzieliśmy, tylko nazwa zmieniona). No i że derby z Pogonią (Ekolog-Zduńska Wola. Zduńska Wola - miasto położone jakieś 15 km na wschód od Sieradza) będą. Nie za bardzo pamiętam jednak, czy Pogoń już w tej lidze była... No ale trudno. Ale z tego, co kojarzę, to jakieś dwa lata temu biało-zieloni walczyli do końca o awans do II ligi (ale znowu nie pamiętam, którzy byli), jednak pod koniec sezonu dostali zadyszki. Wszyscy w Sieradzu oczekiwali, że w następnym sezonie będzie lepiej (niestety, bez derbów, Pogoń spadła). Jednak poprzedni sezon w wykonaniu Warty był katastrofalny, co w czerwcu "zaowocowało" pierwszym miejscem w strefie spadkowej. I potem zaczęły się zamieszania w związku z głównymi zawodnikami Warty (w tym żywa legenda - Marcin Kobierski, strzelec m. in. hattricka w przedostatnich derbach). Że prezes nie płaci, że źle i w ogóle. Panowie odeszli do Kobierzycka, zagrali w pucharze, nawet pozdobywali bramki i... okazało się, że transfery nie zostały potwierdzone ani nic z tych rzeczy (!). Z tego, co się orientuję, to dla rywali Kobierzycka był walkower. Jednak wszystko wyszło na prostą, zawodnicy wrócili, prawdopodobnie teraz dostają pieniądze (nawet większe). Na spotkaniu zarządu z kibicami mówiono, że ta sytuacja, ten powrót może scalić drużynę, czyli że wyjdzie na lepiej niż na gorzej.
Lecz zanim ci zawodnicy wrócili (co nawiasem mówiąc - w pełni popieram to, co zrobili. należę do grupy, która ich "broni") to Ceramika Opoczno wycofała swoją drużynę z III ligi. Co prawda jeszcze wcześniej były zawirowania dotyczące licencji, ale było to złudne. I tu nagle taka sytuacja. W ramach przepisów w takim wypadku zostaje drużyna, która zajęła pierwsze miejsce w strefie spadkowej. Czyli Warta.
Dzisiaj wystartowały rozgrywki III ligi łódzko-mazowieckiej. Piłkarze z Sieradza rozegrali spotkanie wyjazdowe z Narwią Ostrołęką i... wygrali 5:1. Tak sobie powtarzałem, odkąd było oficjalnie o tym, że Warta jest w III lidze, że ten sezon będzie nasz. I być może biało-zieloni po tryumfie będą nadal pędzić jak lokomotywa przez ligę i wywalczą awans? Bo co zrobiła Dania w 1992. Wskoczyli za Jugosławię (ogarniętą wojną) na Euro i wygrali ten turniej. Tylko dwie filozoficzne rozkminy mnie nachodzą. Czy jeśli wygrają tą ligę, to czy nie będzie to w pewien sposób oszustwo? Bo utrzymali się dzięki "zielonemu stolikowi", nie dzięki umiejętnościom. Gdyby spadli, wygrałaby drużyna, która prawidłowo w zeszłym sezonie się utrzymała.
Drugie: jeśli wygrają, to jednak pokażą, że są godni siedzieć w tej III lidze i że poprzedni sezon to po prostu był przypadek, nierówna murawa i stronniczy sędzia ;)
PS: Taką tapetę wziąłem z googli, żeby pasowało pod tło :P Gdyby był sam herb na czarnym tle, to bym go wrzucił zamiast tego ;D
czwartek, 11 sierpnia 2011
Dlaczego nie obejrzałem meczu z Gruzją?
wtorek, 9 sierpnia 2011
Główne grzechy trybu menadżerskiego w Fifie 11
czwartek, 28 lipca 2011
Szczęsny numer 1. Szkoda Fabiana
Jeżeli jest dobrze, to czemu o tym piszę? Bo szkoda mi Łukasza. Chłopak w końcu został doceniony i był golkiperem numer jeden. Wspaniałe interwencje i już nie było Flappyhandskiego. No ale gdyby to Fabian bronił to szkoda by mi było Szczęsnego. Bo on młody, perspektywiczny. Jednak mimo wszystko. Nie lubię, jak Polacy w dobrym klubie grzeją ławę. A tym bardziej, jeśli muszą walczyć ze sobą o pierwszy skład. Obaj są dobrymi bramkarzami. Ale jestem pewien, że Wenger ma większe plany do Szczęsnego aniżeli do Fabiańskiego. W Fifie takie sytuacje rozwiązuję w dosyć nietypowy sposób, bo jak mam dwóch-trzech dobrych, młodych zawodników na tej samej pozycji to któregoś z nich sprzedaję. Nie, że nie chcę go w klubie. Po prostu żal mi jest hamować jego karierę. Nie chcę, żeby grzał ławę.
No ale wniosek jest taki: Wojtek numer jeden, Fabian numer dwa, Almunia out a Mannone rezerwy. Chociaż kto wie, co strzeli do głowy Arsene'owi i nie będzie na przemian wystawiał swych golkiperów. Może będziemy świadkami pasjonującej walki o pierwszy skład pomiędzy dwoma Polskimi bramkarzami? :)
poniedziałek, 25 lipca 2011
Kupa Hameryka, czyli jak mecz Urugwaj - Paragwaj trafił do moich najlepszych meczy.
sobota, 23 lipca 2011
W tym roku musi się udać!
Śląsk też awansował. Po wygranym 1:0 we Wrocławiu przegrali 3:2 w Szkocji, lecz to dało awans. Obu meczy nie widziałem, jednak z tego co wiem i czytałem Wrocławianie zagrali świetnie. I tak trzymać. Jest jeszcze kwestia Legii, która gra za 5 dni z Gaziantepsporem - zespołem z Turcji, o którym nie słyszeliśmy a od którego możemy dostać baty. Chociaż Turcja to już nie jest piłkarski "Kopciuszek", więc wstydu nie będzie.
Zanim zakończę, chciałem poruszyć jeszcze kwestię tego, że nie ma już w Internecie wiarygodnych źródeł sportowych. Głupie, prowokujące nagłówki: "Arsenal odrzucił gigantyczną ofertę od Barcelony" onet.pl o 30-milionowej ofercie za Fabregasa. Gigantyczna oferta to 50 milionów wzwyż; "Piłkarze Realu potrącili kibica i nawet nie przeprosili!" eurosport.pl o kibicu, który sam wepchnął się pod wózek golfowy, a żaden z piłkarzy nie prowadził. I nie usprawiedliwia opis, że "nazwę należy przyjąć z dystansem". W komentarzach zawrzało. Miałem kiedyś do tej strony szacunek, bo byli rzetelni i "prawdomówni". No cóż. O WP nie wspomnę, co prawda nie czytuję, ale to jest taki internetowy Fakt.
Dobra, koniec fanaberii o mediach. Niech Liteks, CSKA Sofia i Gaziantepspor się boją, bo tym razem nie tylko jeden polski klub wystąpi w europejskich pucharach! :)
czwartek, 14 lipca 2011
Jak dobrze, że rewanż w Krakowie...
Podczas wczorajszego meczu naszła mnie też ciekawa refleksja. Ci, co nie mają kanałów N i są zmuszeni oglądać mecze na Polsacie, będą w środy oglądać mecz Wisły, jeśli ta awansuje. A co z hitem (dajmy przykład) Man United - Bayern Monachium? Wygra patriotyzm czy komercja? Stawiałbym na to pierwsze, bo niecodziennie się ogląda polski klub w elitarnych rozgrywkach. Jednak drugiego meczu też szkoda będzie, jak padnie wynik 5:5...
Dzisiaj gra Śląsk z Dundee. Mam nadzieję, że z dobrymi klubami umiemy wygrywać (patrz: Lech Poznań), więc obstawiam remis (0:0) po dobrym spotkaniu i remis w Dundee (1:1) i awans piłkarzy z Wrocka.
czwartek, 23 czerwca 2011
Sezon ogórkowy
poniedziałek, 13 czerwca 2011
Podsumowanie sezonu 2010/2011 by Stefanek
1.Najlepszy zawodnik: Lionel Messi. Guardiola powinien się modlić, o to by jego zawodnik nie doznał poważnej kontuzji. Zdobywał dla klubu najważniejsze bramki, w tym ta przeciwko Manchesterowi United w finale Ligi Mistrzów. Gdyby nie on, to Barca poleciałaby z tych rozgrywek już z Arsenalem. Będę naprawdę zaskoczony, jeżeli nie otrzyma on Złotej Piłki.
2.Najlepszy zespół: F.C. Barcelona: Nie mieli konkurencji w tym sezonie. Przegrali wprawdzie Puchar Króla, ale zwycięsko wyszli z batalii o LM i Mistrzostwo Hiszpanii. Wielu twierdzi, że to drużyna symulantów, ale moim zdaniem nawet bez karygodnych czynów niektórych zawodników Barcy, to zespół ten i tak wygrałby w tych rozgrywkach.
3.Najlepszy transfer: Javier Hernandez, z Chivas Guadalajara do Manchesteru United. Patrząc na letnie transfery United, miałem wrażenie, że SAF-a powaliło na stare lata. Jednak Chicharito wybronił się strzelonymi bramkami, i udowodnił, że zasługuje na miejsce w ataku MU obok Wayna Rooneya.
4.Najgorszy transfer: Mikael Silvestre z Arsenalu do Werderu Brema. Grał tak fatalnie na lewej stronie obrony, że kibice z Bremy modlili się o jak najszybszy powrót Boenischa. Równie nieudany był transfer Torresa z Liverpoolu do Chelsea.
5.Rozczarowanie sezonu: Postawa Bayernu, Werderu, VFB Stuttgartu, Schalke i Wolfsburga w Bundeslidze. Dla Bayernu porażką jest to, że nie zdobyli mistrzostwa w tym sezonie. Już kupili Neuera, i szykują się pewnie kolejne wzmocnienia. Pozostałe ekipy miały walczyć z Bayernem o mistrzostwo, jednak dziwnym trafem musiały walczyć między sobą o utrzymanie.
6.Niespodzianka sezonu: Wygrana Borusii Dortmund w Bundeslidze. Mało kto spodziewał się mistrzostwa dla zespołu 3 Polaków. Jednak dzięki słabszej grze początkowych faworytów, oraz równej formie przez cały sezon tytuł trafił do Dortmundu.
7.Bramka sezonu: Gol Rooneya w derbach Manchesteru, oraz gol Villi z finału Ligi Mistrzów.
poniedziałek, 16 maja 2011
Mistrzostwa Świata w hokeju na lodzie
Ale co śmieszniejsze - nie wiedziałem, że mistrzostwa odbywają się za południową granicą...
czwartek, 5 maja 2011
Analiza najbliższego finału LM
1. Bramkarze. Zarówno Victor Valdes, jak i Edwin van der Sar są pewnymi punktami swoich drużyn. Trochę mi ciężko wskazać, kto jest lepszy. Skłaniam się jednak ku zawodnikowi z Holandii. Gdyby nie on, to zespół SAF odleciałby już w 1/4 finału. Poza tym będzie chciał się on godnie pożegnać z kibicami MU, bo to będzie prawdopodobnie jego ostatni mecz w karierze. Co do Valdesa, to moim zdaniem jest jednym z najbardziej niedocenianych bramkarzy świata. Spójrzmy logicznie, czy gdyby był kiepski, to czy Barca by go na siłę trzymała? Nigdy w życiu. A argumenty, że to Katalończyk, i tylko dlatego jest w Barcelonie, są dla ludzi którzy nie potrafią wymyślić niczego innego. Tak więc, jak na razie 1:0 dla United.
2.Obrona. Tu znowu przewaga Czerwonych Diabłów. Obrona MU jest praktycznie kompletna, rzadko popełniają błędy, a boczni obrońcy atakują z zajadłością wściekłego psa. Jeżeli chodzi o Barcelonę, to ma ona problem z lewą stroną obrony. Puyol wprawdzie zagrał świetnie, ale nie wiadomo, czy do tego czasu nie wróci Adriano, czy Maxwell. Wątpię, by na tak ważny mecz Guardiola wystawił w pierwszym składzie Abidala. Reszta obrony, oprócz prawej strony na remis, tam przewaga Barcy, która ma na tę chwilę najlepszego prawego obrońce świata. Podsumowując, 2:0 dla United
3. Pomoc. Tu zdecydowana przewaga Dumy Katalonii. Xavi i Iniesta grają cały czas na wysokim poziomie, a Busquets miewa gorsze chwile, ale zdecydowanie rzadziej niż Carrick w zespole SAFa. Jeżeli już jestem przy MU, to Giggs przesunięty do środka radzi sobie świetnie. Może rzadziej cofa się by pomóc w defensywie, ale on ma już 37 lat, więc może mu się nie chcieć :). Skrzydłowi w United są mocni, ale na Wembley zagra pewnie Park Ji-Sung, więc Nani lub Valencia będą musieli siedzieć na ławie, przez co moim zdaniem United tracą 20% siły ognia. 2:1 dla Manchesteru.
4.Atak. Trio MVP jest mocne, ale na tę chwilę nie widzę, by byli w czymkolwiek lepsi od duetu Chicharito-Rooney. Pierwszy z nich urodził się i wychował na linii spalonego, a poza tym był główną postacią w drużynie w meczu z Chelsea. Drugi napastnik to Rooney, o którym nic nie napiszę, bo jest nieobliczalny jak kobieta z okresem za kółkiem samochodu. Co do w/w tria MVP, to zdaniem wielu najmocniejszy atak Barcy od tria REM (Ronaldinho-Eto'o-Messi). Mam jednak wrażenie, że mogą nie dać rady obronie United. 3:2 dla MU
5. Ławka rezerwowych. Mocna przewaga MU. Berbatov, Nani lub Valencia, Scholes i Smalling są graczami, którzy w każdym innym zespole graliby w pierwszym składzie. Wchodząc w finale mogą odwrócić niekorzystny wynik na swoją korzyść. Ławka Barcy jest także mocna, ale nie tak długa i wyrównana jak ta United. Dlatego punkt dla United i 4:2 dla nich.
6. Managerowie. O obu panach napisano już wszystko. W tym meczu jednak bardziej będę trzymał kciuki za SAFa, bo do końca przygody z ławką trenerską dużo już mu nie zostało. A Guardiola to młody trener, więc będzie miał jeszcze czas, by wygrać LM.
Wynik ogólny to 5:2 dla Manchesteru. Jednak to tylko rozważania "na papierze" . Na boisku wynik będzie zgoła inny, niż ten wyżej przeze mnie wymieniony. Oby tylko najwięcej mówiło się o pięknym meczu, nie zaś o złej pracy sędziego, czy wojnie na konferencji prasowej.
czwartek, 21 kwietnia 2011
Gran Derbi część druga, Derby Północnego Londynu i o Szpakowskim
Teraz o Gran Derbi. W końcu pokazała taki mecz telewizja publiczna, więc można było obejrzeć. Z tego co wiem, to nigdy nie obejrzałem meczu pomiędzy Realem a Barceloną. Takie uroki nieposiadania Canal+. Mecz był bardzo fajny, w pierwszej połowie Real zagrał kapitalnie i brutalnie (co mi się podobało, w końcu temperament kozaka Alvesa został... utemperowany). W drugiej zaś Barcelona dyktowała warunki i gdyby nie Casillas, który wyciągał piłki niemożliwe, to puchar poszedłby do Katalonii. Po 90 minutach nie padły bramki, więc przyszedł czas na dogrywkę. W niej gra była wyrównana, ale Krystyna strzelił i z Barcelony powietrze zeszło. I o dziwo nie słyszałem komentarzy kibiców-znajomych Barcelony, że "nie chciało im się", jak choćby po przegranym meczu z Arsenalem. Najzabawniejszy był dla mnie Pinto, który biega bardzo dziwnie i śmiesznie jednocześnie. Jak zobaczyłem, jak on to robi, to myślałem, że padnę.
Teraz komentarz odnośnie Szpakowskiego. Ten wyszedł z formy, widać, że bram meczy Ligi Mistrzów w TVP dało się we znaki. Dużo pomyłek z rozróżnieniem piłkarzy, złe "interpretowanie gry" (Ronaldo był faulowany przed polem karnym, faulu nie było, a Szpaq: "Gracze Realu domagają się rzutu karnego"). To może być takie narzekanie, bo że niby człowiek pod presją jest, to mógł się pomylić, ale wcześniej tak nie było. Kiedyś był najlepszym komentatorem, którego z ogromną przyjemnością się słuchało. To już nie jest ten Dariusz Szpakowski.
czwartek, 14 kwietnia 2011
Barcelona oh, Barcelona ah.
środa, 23 marca 2011
Parę słów o Lidze Mistrzów
dwa razy na podobny temat, naszą analizę losowania par 1/4 finału(zająłem się punktami 1 i 2). A więc:
poniedziałek, 21 marca 2011
niedziela, 13 marca 2011
Gdy nie dajesz rady....
Poniedziałek. Godzina 6:48. Budzę się. Patrzę na zegarek, irytuję się strasznie, bo nie wstałem planowo, jak miał zadzwonić budzik, czyli o 6:50 i marnuję dwie minuty spania. Półprzytomny idę do łazienki, ubieram się, słaniam łóżko i jem śniadanie. Podczas wykonywania tych czynności myślę sobie:
"Dobra, nie zrobiłem matmy, trzeba będzie spisać. Co to tam jeszcze... a, będzie z polaka pytać. Wystarczy, że przeżyję polaka, matmę i biologię a będzie git. A co po szkole? Jeżeli nie będę padnięty, to nie pójdę spać. Zresztą - mam dziś trening, więc o spaniu nie ma mowy. No tak, jeszcze coś na bloga wrzucić, bo posucha. Kontynuować opowiastkę o Kunszematronie? Miało w końcu być częściej, a mija już sporo czasu od poprzedniego tekstu o tym. Nie mam weny na to. Odkładam. No ale coś trzeba napisać. Ale nie będę przecież sobie na siłę tematów robił, bo wyjdzie tak, jak z Terroryzmem w sporcie... Od szkoły do treningu mam 1,5 godziny, to za mało, żeby cokolwiek zrobić. Z treningu wrócę o 19, czyli wieczór już. Będę zmęczony, nie będę w stanie robić nic."
Sportowy przegląd tygodnia #3
wtorek, 1 marca 2011
Sportowy przegląd tygodnia #2
poniedziałek, 21 lutego 2011
Sportowy przegląd tygodnia #1
niedziela, 20 lutego 2011
Koniec pewnej epoki
Zanim zacznę pisać o mundialu i jego innych osiągnięciach, wypada wspomnieć o początkach jego kariery.
niedziela, 13 lutego 2011
Kunszematron Sportegyesület
- Dzisiaj o godzinie 16 ma pan pierwszy trening. Proszę się zapoznać z zawodnikami. Gdyby były z nimi problemy, proszę się do mnie zwrócić a ja im dam.
- Dobrze, dziękuję - odpowiedział Czech odprowadzając wzrokiem prezesa wsiadającego do nowego Lexusa. Na parkingu został on oraz Treczkin. Stali przez chwilę w milczeniu, aż asystent przerwał tą sielankę:
- Jedzie pan do domu?
- Nie, zostaję. Chcę się zapoznać ze wszystkimi i wszystkim w tym klubie. Mógłbyś mnie jakoś oprowadzić czy coś w tym stylu?
- Jasne szefie. Tylko niech szef nie mówi mi na "pan". Jestem Treczkin, Jarosław Treczkin.
- Dobrze, więc od czego zaczniemy?
- Proszę za mną.
środa, 9 lutego 2011
Goalunited - piłkarski menadżer online, część 1
czwartek, 3 lutego 2011
Wyjdź na ring. Walcz. Nie poddawaj się, czyli Fight Night Champion
Jakiś czas temu, oglądałem "flesza" na tvgry.pl . Ku mojemu zdziwieniu była wzmianka o nowym FN. Co prawda nigdy ta seria nie zagościła na PeCetach (a żadnej z "dużych" konsol nie posiadam), ale mam do niej sentyment głównie dzięki grze na komórkę wydawanej przez EA Mobile. Wracając do Czempiona, usłyszałem o nim kilka bardzo fajnych informacji, które chciałbym przedstawić.
piątek, 28 stycznia 2011
Transferowe szaleństwo
Najbardziej kontrowersyjnym transfer: moim zdaniem to zakup Luiza Gustavo przez Bayernu Monachium z Hoffenheim. Transakcja ta wywołała kontrowersje nie ze względu na to, że zawodnik wcześniej zarzekał się iż nigdy nie opuści Hoffenheim, ale dlatego
wtorek, 25 stycznia 2011
Najlepsze skoki narciarskie na telefon
Skoki narciarskie w Polsce jakoś nigdy nie były specjalnie popularnym sportem. Przed laty nasi rodacy odnosili pojedyncze sukcesy, przykładem niech będzie zwycięstwo Wojciecha Fortuny na Olimpiadzie w japońskim Sapporo, do czasu nastania ery Adam Małysza. Orzeł z Wisły w ciągu 15 lat stał się idolem milionów, zwycięzcą prawie wszystkiego, co się dało zwyciężyć (poza złotem olimpijskim) i to dzięki niemu sport ten stał się tak bardzo popularny a Małyszomania ogarnęła cały kraj. Wraz z rozwojem technologii, na fali popularności skoków i samego Adasia zaczęły powstawać pierwsze gry komputerowe, jak niezapomniany i zupełnie darmowy Deluxe Ski Jumping, a po czasie także pierwsze gry na telefony komórkowe. Początkowo były one brzydkie, nie było w nich za grosz grywalności o realizmie nie wspominając. Telefony komórkowe zaczęły wreszcie wypierać ich stacjonarne odpowiedniki a producenci gier zrozumieli, że i na grach Java można ubić całkiem dobry interes. Powstawało coraz więcej nowych tytułów, to lepszych, to gorszych. Nastał rok 2010 i pojawiły się w nim 2 całkiem nowe, interesujące produkcje – nowatorskie i grywalne – przez niektórych okrzyknięte najlepszymi skokami narciarskimi w Javie. Wpadłem na pomysł, aby je Wam szerzej zaprezentować, drodzy Czytelnicy i zdecydować, która gra Java przeznaczona na telefony z obsługą ekranu dotykowego jest najbardziej grywalna, najbliższa zimowemu realizmowi – która jest najlepsza...
poniedziałek, 24 stycznia 2011
"Stochomania", czyli szlag mnie trafia
"Szaleństwo Stochomanii się zbliża", "Nadchodzi wielki następca Małysza", "Nowy mistrz!" - takie nagłówki gazet atakowały mnie dziś to z prawej, to z lewej, gdy przechodziłem z ranka przez miasto. Wszystko zaczęło się wczoraj w godzinach popołudniowych, gdy niespodziewanie i przy dużej ilości szczęścia Kamil Stoch, drugi najlepszy polski skoczek narciarski po Małyszu, został zwycięzcą trzeciego konkursu w Zakopanem. Oddał dwa dobre skoki i przy ogromie szczęścia udało mu się zwyciężyć, niestety polskie media mają taką cholerną tendencję do wyolbrzymania wszystkiego i robienia z igły widły...
niedziela, 23 stycznia 2011
7 vs. 1, czyli jak Landin zatrzymał polską falę
A nie mówiłem... - trzy słowa i trzy kropki oddają wszystko. W poprzednim wpisie ostrzegałem, że szanse mamy duże, jednak żebyśmy się nie przeliczyli jak w przypadku męskiej kadry siatkarzy. Teraz wróciłem z wyjazdu i postanowiłem coś napisać - niestety przypadło mi w udziale pisanie o słabej grze szczypiornistów Wenty na Mistrzostwach Świata odbywających się w kraju, gdzie sport ten jest bardzo popularny, gdzie naród jest głodny sukcesów w tej dyscyplinie, gdzie piłka ręczna przyciąga rzesze fanów...
czwartek, 20 stycznia 2011
Kto zabłysnął w 2010 roku?
Dobra, jeszcze wrócimy do roku poprzedniego, by zrobić porównanie. Bo temat jednak ciekawy. Przeglądając starsze numery Magazynu Futbol zauważyłem artykuł o piłkarzach, którzy zabłysną w 2010 roku. Niektóre przypuszczenia się sprawdziły, niektóre nie. Chciałbym przedstawić, które przepowiednie Pawła Grabowskiego się sprawdziły.
wtorek, 18 stycznia 2011
Kontrowersje związanie ze Złotą Piłką FIFA
piątek, 14 stycznia 2011
[PIŁKA RĘCZNA] Mistrzostwa Świata Szwecja'11
73 -> 72
Wiadomość ta nadeszła 2 dni temu. Polska przestała się staczać coraz niżej w rankingu FIFA. "Step by step" idziemy ku górze, by znowu zagościć w pierwszej dwudziestce. Będzie lepiej! :)
A wszystko zaczęło się od Euro 2008. Dzięki kapitalnym eliminacją Polacy zagrali na pierwszych Mistrzostwach Europy. To było największe wydarzenie odkąd skończyły się "Orły Górskiego". 16 lokata w rankingu FIFA pokazywała, że Polska znowu może grać na światowym poziomie. Jednak nieudane mistrzostwa sprawiły, że w tej hierarchii S-kadra zaczęła spadać. Przyszły eliminacje do Mundialu, które były tragiczne. Jedna z łatwiejszych grup, Polacy zajęli przedostatnie miejsce. 8 miesięcy bez wygranej też musiało zaprocentować (a raczej niezaprocentować, a takiego słowa nie ma). Okazało się, że przebiliśmy Wójcika, który był bodajże 59. Ale teraz mamy awans z 73 na 72 miejsce. Oby to nie była tylko chwila na tej lokacie i znowu zacząć spadać. Mimo wszystko, nie lubię takich rankingów. Jak wcześniej napisałem, możemy być na 16 miejscu (za Beenhakkera, myśląc, że jesteśmy dobrzy) a przegrać z Anglią, która jest parę miejsc wyżej. Możemy być na 102 pozycji a i tak pokonamy Botswanę, która jest 45 na przykład.... Czas pokaże, co na Euro Polacy odwalą.
wtorek, 11 stycznia 2011
Chlaństwo w sporcie
Alkohol w sporcie, głównie piłce to ostatnimi czasy dość modny temat rozmów w Polsce. Stan ten zawdzięczamy REPREZENTACJI w piłce kopanej - jak sama nazwa mówi, ludziom, którzy powinni dumnie reprezentować nasz pokopany kraj na arenie międzynarodowej. Ostatnio "wspaniale" prezentowali nas Peszko, Iwański oraz Żewłakow - zrobiono z tego ogromną aferę ale... przecież ten stan rzeczy to żadna nowość, tyle że nigdy nie była tak nagłaśniana...
niedziela, 9 stycznia 2011
Terroryzm a sport.
piątek, 7 stycznia 2011
Mój głos w sprawie wyboru "Najlepszego Piłkarza wszech czasów"
sobota, 1 stycznia 2011
Kunszematron Sportegyesület
Zawsze lubiłem pisać. To znaczy się umiałem sobie wyobrazić różne sceny, które nadawałyby się do jakiejś książki. Ale, jak pisałem kiedyś, nie lubię długich tekstów pisać. Za dużo chcę naraz opisać.
Ale ostatnio (no, może jakiś miesiąc temu) mnie wzięło, żeby jakąś opowiastkę piłkarską napisać. No i wymyśliłem: menedżer z Czech zostaje zatrudniony przez klub z małej miejscowości na Węgrzech - Kunszematron Sportegyesulet. O ile wszystko, co ujrzycie, będzie fikcją, to powiem, że nawet nie wiem, czy w tej miejscowości (ona akurat istnieje naprawdę) jest jakiś klub piłkarski, choć wątpię, by nie było. Może będzie trochę chaotycznie, ale chyba się połapiecie. Zapraszam do czytania :P PS: I nie śmiejcie się z nazwisk. Nie wiem, jakie są naprawdę na Węgrzech (ps2: poprawiłem te nazwiska już, na węgierskie :D) :P